sobota, 26 października 2019

[549] Weronika Bohut- 'Zmierzchnica' RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

***


Autor: Weronika Bohut
Tytuł: Zmierzchnica
Seria: -
Wydawnictwo: Novaeres
Stron: 154

Jessabelle nigdy by się nie spodziewała, że ponownie ujrzy swoją córkę, Emily. Po pięciu długich latach, wypełnionych strachem o los swojego jedynego dziecka, zaginiona staje na progu domu matki wraz ze swym synem, czteroletnim Lucasem. Opowieść o traumatycznych przeżyciach Emily, które wypełniły jej te lata nieobecności, na zawsze już będzie burzyć spokój Jess. I choć pozornie jej córka się nie zmieniła, to w jej oczach widać przebłyski mroku...

Wciąż jestem łasa na intrygujące okładki, w dodatku poparte ciekawym opisem. Nieustannie wierzę (mimo wielu błędów), że za tymi magnetycznymi "wrotami" kryje się coś, co wzburzy we mnie krew. No cóż, jak pokazuje doświadczenie, często się zawodzę. I identycznie było w przypadku Zmierzchnicy.

Wyobraźcie sobie dwie postawy: matki, która nie wie, gdzie jest jej córka i co się z nią dzieje i córki, która jest wręcz torturowana przez swego partnera. Jak zachowalibyście się w ich sytuacji? Oczywiście, umieralibyście ze strachu- w obu przypadkach. W pierwszym strach wynikałby z tęsknoty i niewiedzy o losie dziecka, w drugim- z tego, że uwolniliście się jakoś z rąk kata i nie wiecie, czy ponownie Was nie dopadnie. Czujecie to, prawda? Zakładam, że tak. Niestety, bohaterki tej książki albo olewają wszystko i wszystkich, albo są po prostu jakoś uszkodzone. Po pięciu latach -traumatycznych dla Emily- obie kobiety widzą się po raz pierwszy i... no właśnie, nic. Zero emocji. Zero prawdziwej radości, jaką odczuwałby każdy z nas na widok utraconej przed laty, bliskiej osoby. Jess po prostu wymienia parę zdań z córką (zupełnie jakby nie widziały się dwa dni, nie pięć lat) i idzie zrobić herbatę, zaś opowieść Emily o jej przeżyciach (wiecie, wszystko co najgorsze- bicie, gwałty, wszelkiego rodzaju poniżanie) brzmi, jakby te kobiece postacie wymieniały plotki. Zresztą, po samej cudownie uwolnionej nie widać żadnego strachu, żadnej traumy, nic- ani przez sekundę nie boi się, że Danny (jej oprawca) ją odnajdzie i ponownie zamknie. Zero łez. No po prostu jedno wielkie NIC.

Książka ma tylko 154 strony; w niektórych przypadkach to wystarczy, aby autor wciągnął nas w wykreowane przez siebie wydarzenia. W tym wypadku miałam wrażenie, że pani Bohut "odwaliła" robotę po łebkach, byleby wyrobić się w terminie, na czym oczywiście ucierpiała cała historia. W założeniu miało być mrocznie, mieliśmy zrozumieć pewne decyzje głównej bohaterki, a wyszło jak wyszło. Po pierwsze- co wiemy o relacjach Emily i jej kata, Danny'ego? Ano nic. Dowiadujemy się w jaki sposób ta dwójka się poznała, baaardzo oszczędnie opisano nam losy kobiety w niewoli, ale zdecydowanie brakowało tu jakichś retrospekcji, żeby czytelnik mógł "poczuć to na własnej skórze". Tym trudniej wczuć się w całość. 

Gdzieś tam z biegiem historii pojawia się tajemniczy głos w słuchawce od dawna niedziałającego telefonu, skłaniający bohaterkę do złych rzeczy. A ona tak po prostu robi to, co nakazuje jej mężczyzna. Żadnych głębszych refleksji (a przecież nie morduje obcych, lecz bliskie jej osoby), działa niemalże jak robot. Okej, ten motyw uważam za ciekawy, aczkolwiek ponownie zaznaczam, że przydałoby się tu jakiekolwiek rozwinięcie, a nie tylko parę słów i szuuus, już jesteśmy gdzieś indziej. Prawdopodobnie autorka chciała podkreślić, że pod warstwą względnie normalnego zachowania wciąż tkwi szaleństwo przeżytego bólu, ale czytelnik w ogóle tego tak nie odczuwa. Emily była dla mnie nijaka, bezbarwna, drewniana.

Sami wiecie, co nas, odbiorców, boli najbardziej- naprawdę dobry pomysł na fabułę, który został źle zrealizowany. Z tej historii można było stworzyć prawdziwą perełkę, od której ciężko byłoby się oderwać. Ale zawiodło wykonanie, stworzone postacie, wydarzenia. Między pomysłem a wykonaniem coś zdecydowanie poszło nie tak.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novaeres!


2 komentarze:

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*