niedziela, 20 października 2019

[548] Alex Sinclair- 'Szóste piętro'

***


Autor: Alex Sinclair
Tytuł: Szóste piętro
Seria: -
Wydawnictwo: Prószyński i S- ka
Stron: 304

Gdyby mogła, zupełnie ucięłaby kontakty z byłym mężem, Michaelem. Ale ze względu na ich czteroletnią córeczkę, Alice, zwaną pieszczotliwie Króliczką, musi zacisnąć zęby. Tego dnia Erika wybrała się do apartamentu byłego męża po zabawkę, którą zostawiła tam jej córka. Kobieta planuje wyjechać z miasta, odcinając się zupełnie od przeszłości. Mały wybieg pomaga w oszukaniu portiera i dostania się do windy, choć z czteroletnim dzieckiem nie jest to takie łatwe. Ich celem jest trzynaste piętro. A jednak na szóstym winda staje w miejscu; Alice panicznie boi się tej zamkniętej puszki, więc gdy tylko drzwi lekko się uchylają, ucieka. Erika w ostatnim momencie krzyczy, by mała poczekała na nią tuż przy drzwiach ustrojstwa, a ona po nią wróci. Niestety, gdy bohaterka wreszcie dostaje się ponownie na szóste piętro, po dziecku nie ma ani śladu.

Zrozpaczonej matce w poszukiwaniach postanawia pomóc Alan, jeden z mieszkańców, a także szef konserwatorów budynku- jak sam twierdzi. Splot wydarzeń, napotkane na drodze kolejne osoby sprawiają jednak, że Erika nie wie, komu może ufać. Nie ma przy niej Alice. Czy to możliwe, by dziecko rozpłynęło się bez śladu? A może jej były mąż, Michael, maczał w tym wszystkim swoje palce... ?

Zdecydowałam się na tę pozycję, choć początkowo jakoś... zupełnie mnie do siebie nie przekonywała. To był odruch, po trosze też ciekawość. Wydawało mi się totalną abstrakcją to, że dziecko może zaginąć w szczelnie zamkniętym, trzynastopiętrowym wieżowcu i zupełnie nikt nie natrafił na jego ślad, a w dodatku każdy mieszkaniec kłamie. A tu niespodzianka, cieszę się, że jednak sięgnęłam po tę pozycję. 

Erika źle wspomina jej małżeństwo z Michaelem. Para początkowo miała problemy ze spłodzeniem dziecka, a szczęśliwa nowina o poczęciu nowego życia zbiegła się z awansem w firmie prawniczej, w której pracował mężczyzna. Z dnia na dzień ich relacja zdawała się umierać, a Michael bardziej dbał o nienarodzonego malucha, niż o własną żonę. Erika była gdzieś na końcu jego listy priorytetów. Miała nadzieję, że po narodzinach córki sytuacja się poprawi, ale było odwrotnie- mąż albo skrzętnie jej unikał albo wszczynał kłótnie. Postanowiła odejść razem z dzieckiem. Teraz za wszelką cenę stara się ukrócić kontakty Króliczki z jej ojcem.

Bloki, ogromne apartamentowce- skupiska normalnych ludzi. No, może nie zawsze. Właśnie w takim miejscu chyba łatwiej o ukrycie się wśród masy sąsiadów przed ciekawskimi oczami społeczeństwa. Z drugiej strony, gdy prawda o Twoich poczynaniach wyjdzie na jaw, i tak znajdziesz się na językach pozostałych lokatorów. W trakcie poszukiwań, zupełnym przypadkiem główna bohaterka dowiaduje się, iż na jednym z pięter zamieszkuje były skazaniec, a ten pomocny staruszek Alan jest jego ojcem. Wiadomo, że przed oczami stają jej najmroczniejsze wizje tego, co stało się z jej córeczką. Początkowo nikt nie chce jej uwierzyć, podróżuje więc między kolejnymi piętrami, nawołując Alice. Dopiero kolejne, niezaprzeczalne fakty przeciągają na jej stronę kolejnych ludzi pracujących w budynku. 

Baaaardzo się wciągnęłam; Erika była tak przekonująca w swoich rojeniach, że i ja dałam się nabrać. W końcu kobiety mają tę przewagę, że powołując się na prawo matki, wiele osób automatycznie zaczyna im ufać. W końcu dlaczego kobieta poszukująca swej córki miałaby kłamać? Jaki miałaby w tym cel? Bez sensu, prawda? Historia, która przed jej rozpoczęciem zdawała się taka nijaka, na moich oczach przeobraziła się w fantastyczny thriller psychologiczny.

Na pierwszym planie pojawia się oczywiście Erika, która wręcz panicznie boi się eks męża. Dlaczego? Cóż, miałam chyba miliony wyobrażonych powodów w głowie. Sama bohaterka dość oględnie mówi o ich relacji, skupiając się głównie na tym, jak źle była traktowana, ale bez podania konkretnych wydarzeń, co spowodowało rój myśli w mojej głowie. Bił ją? Poniżał? Michael jawi nam się jako zapalony karierowicz, mistrz dobrych rad, manipulujący żoną pod przykrywką "dobrego męża". 

I wiecie co? Przez te ponad dwieście stron wierzyłam ślepo Erice. Wyczuwałam co prawda, że coś nie do końca jest w porządku, że mała Alice została stworzona (być może) przez chorą wyobraźnię kobiety, ale skoro inni też widzieli dziewczynkę, to musiała być realna. Dopiero na ostatnich dziesięciu dostajemy tak ogromne BUM, że do tej pory nawet nie wiem, jak ująć w słowa mój zachwyt nad przeprowadzoną przez pana Sinclair intrygą. Thriller psychologiczny w jak najlepszej odsłonie, Moi Mili. 

Polecam każdemu miłośnikowi mocnych historii!

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Prószyński i S- ka!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*