środa, 4 czerwca 2025

[803] Katarzyna Droga - 'Czarne lato. Opowieść o miłości i śmierci w czasie epidemii ospy we Wrocławiu'

 ***


                                                             Autor: Katarzyna Droga

Tytuł: Czarne lato. Opowieść o miłości i śmierci w czasie epidemii ospy we Wrocławiu.

Seria: -

Wydawnictwo: Znak JednymSłowem

Stron: 352

 

Wrocław, 1963 rok;  mieszkańcy z utęsknieniem wyczekiwali momentu, w którym wszelkie kąpieliska zostaną wreszcie otwarte. Nic dziwnego - upał coraz bardziej dawał się im we znaki, a i atmosfera delikatnego rozleniwienia coraz bardziej podkreślała fakt, iż zbliża się lato. Nikt nie spodziewał się, że Los ma dla społeczeństwa okrutną niespodziankę, która zmusi ich do drżenia o życie swoje i swoich bliskich. 

Mimo optymistycznej aury pogodowej doktor Alicja Surowiec ma myśli zaprzątnięte nie do końca pozytywnymi sprawami. Jej mąż namawia ją na przeprowadzkę do innego miasta, czemu kobieta wciąż się opiera - sama dopiero co otrzymała awans na szefową wrocławskiego szpitala epidemiologicznego. Nie chce porzucać miejsca, w którym czuje się dobrze, ale z drugiej strony wie, że oddalili się od siebie z Zygmuntem i może mieć to znaczący wpływ na ich małżeństwo. Kobieta nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że już wkrótce Los zabawi się jej kosztem...

Kilka lat temu miałam okazję przeczytać inną książkę pani Katarzyny. I ta historia sprawiła, że jej nazwisko zapadło mi w pamięć. Choć początkowo wydawało mi się, że wydarzenia toczące się w książce nie będą do mnie przemawiały, to stało się zupełnie inaczej. Autorka (a raczej jej pióro i pomysł na fabułę) totalnie mnie oczarowały. I tamtym razem, i tym.

Czarna ospa. Brzmi nieco jak żart, prawda? W końcu jakim cudem ta choroba mogłaby się pojawić z 1963 roku, skoro kojarzona jest z odległymi czasami? Czasami, gdy medycyna zaledwie raczkowała, a poziom higieny wśród społeczeństwa był bardzo niski albo w ogóle nie istniał? No właśnie. Dlatego też początkowo, po kilku pierwszych przypadkach zachorowań lekarze błądzili trochę jak we mgle; szczególnie, że jeden pacjent wykazywał łagodne objawy i wrócił do zdrowia, drugi z kolei zmarł w cierpieniu. Diagnoza, jakoby we Wrocławiu rozprzestrzeniała się czarna ospa, była wręcz nie do pomyślenia. A jednak.

 Historia wciągająca od pierwszych stron. Od początku czytelnik czuje się jak uczestnik wydarzeń, śledzimy przebieg epidemii, stając ramię w ramię z lekarzami i pomagającymi im pielęgniarkami.  Oczywiście dobry pomysł na fabułę to zaledwie połowa sukcesu, bowiem równie duże znaczenie ma styl pisarski autora/ autorki (a w tym przypadku już wiemy, że jest jak najbardziej na plus), a także bohaterowie. Tutaj również nie mam nic do zarzucenia. Są prawdziwi, wypełnieni realnymi emocjami - strachem, miłością, tęsknotą za normalnym życiem. Są jak ja i Ty. Dlatego też nie dziwi fakt, że nawet w tak trudnym czasie ludzi ciągnęło do siebie i wśród tak wielu tragedii niektórzy odnaleźli szczęście.

Jestem zachwycona. Prawdziwa, emocjonująca lektur, na jaką czekałam od dawna. Polecam!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Znak JednymSłowem!


 
 

sobota, 15 marca 2025

[802] Louisa May Alcott - 'Nastroje'

 ***

 
Autor: Louisa May Alcott
Tytuł: Nastroje
Seria: -
Wydawnictwo: MG
Stron: 384
 
Powiadają, że zrozumieć serce kobiety - to dopiero sztuka! Że płeć piękna, te wiotkie i eteryczne istoty, które za wszelką cenę należy chronić przed złem tego świata... że one właśnie potrafią zaprowadzić rozkochanego w nich mężczyznę na skraj miłosnej przepaści. A następnie zmienić zdanie i pozostawić go tam, drżącego, na "emocjonalną śmierć". Ach, kobiety!
 
Sylvia Yule, choć dziewiętnastoletnia, dotychczas nie zaznała słodkości prawdziwego uczucia; jak sama mawiała, potrzebowała przyjaciela, nie zaś kochanka. Gdy poznaje przyjaciół swojego brata, Moor'a i Warwick'a, początkowo nie zmienia stanowiska. Dopiero po jakimś czasie czuje, że coś znaczącego uległo zmianie, a jeden z mężczyzn stał się jej bliższy niż do tej pory... czy jednak i on odwzajemnia uczucie?
 
Nazwisko autorki pewnie nie jest Wam obce, bowiem to właśnie ona stoi za "Małymi kobietkami". Mój romans z jej twórczością rozpoczął się właśnie od wposmnianej powieści, a jako że pani Alcott zawiera w swoich książkach wiele mądrości, to nasza "relacja" trwa nadal. I ma się całkiem dobrze.
 
Sylvia nie szukała miłości, lecz ona znalazła ją - i to w podwójnej postaci. Szczerze powiedziawszy współczułam naszej młodej bohaterce. Przecież ta niespełna dziewiętnastoletnia dziewczyna po raz pierwszy mogła zakosztować tego, czym zachwycał się ówczesny świat i od razu musiała wpaść w kłopoty. Bo kochać dwóch i nie móc się zdecydować - to prawdziwy problem. Współcześnie również, choć chyba nie aż w takiej skali. Obecnie bowiem nie musimy wychodzić za pierwszego mężczyznę, który przypadnie nam do gustu - w tym temacie mamy bardzo dużo swobody. Sylvia była o wiele za młoda na pewne decyzje, niepewna, która ścieżka poczyni mniej szkód. Nie miała żadnych doświadczeń damsko - męskich, a już stanęła przed poważnymi wyborami. 
 
Zaskakująco czyta się o tym, jak wyglądały rozstania czy rozwody w czasach, gdy pani Alcott tworzyła historię Sylvii. Wiadomo, celem i właściwie jedynym obowiązkiem wciąż było wyjście za mąż, urodzenie dzieci i prowadzenie gospodarstwa domowego. Jej wolność wciąż tkwiła w czyichś rękach - najpierw rodziców, później męża. Nie wyobrażam sobie, że ktoś decyduje za mnie, gdzie wolno mi pójść i co robić, jak się ubierać czy z kim rozmawiać. Już nie wspominając o tym, kogo wolno mi kochać. I że odnośnie tego mogę zmienić zdanie, bo ludzką rzeczą jest zmienność. To przerażające, że ludzie w tamtych czasach tkwili w często nieszczęśliwych małżeństwach, gdyż rozwód równał się wzięciu na języki i ogólnemu potępieniu. W Nastrojach widać już jednak drobne zmiany w świadomości społeczeństwa, a raczej jednostki, które postanowiły żyć po swojemu. 
 
Było mi bardzo szkoda naszej głównej bohaterki; tego, że nie miała matki, która wspierałaby ją radami odnośnie mężczyzn i zamążpójścia. Mimo tego, że jej starsza siostra Prue starała się być jej jak najbardziej pomocną, to akurat w kwestiach damsko - męskich nie była specjalistką. Niepewność co do swoich uczuć, a tym samym kolejnych kroków sprawiła, iż zmienne nastroje naszej głównej bohaterki nieustannie ją dręczyły. 
 
Nastroje autorstwa Louisy May Alcott to książka, która skłania do refleksji nad relacjami damsko - męskimi. Pokazuje, że brak dbałości o własne emocje może doprowadzić człowieka na skraj. Współcześnie, gdy tak wiele bodźców ma na nas wpływ każdego dnia, musimy dbać o siebie podwójnie. I niech ta książka nam o tym przypomina.
 
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu MG!