***
Autor: Louisa May Alcott
Tytuł: Nastroje
Seria: -
Wydawnictwo: MG
Stron: 384
Powiadają, że zrozumieć serce kobiety - to dopiero sztuka! Że płeć piękna, te wiotkie i eteryczne istoty, które za wszelką cenę należy chronić przed złem tego świata... że one właśnie potrafią zaprowadzić rozkochanego w nich mężczyznę na skraj miłosnej przepaści. A następnie zmienić zdanie i pozostawić go tam, drżącego, na "emocjonalną śmierć". Ach, kobiety!
Sylvia Yule, choć dziewiętnastoletnia, dotychczas nie zaznała słodkości prawdziwego uczucia; jak sama mawiała, potrzebowała przyjaciela, nie zaś kochanka. Gdy poznaje przyjaciół swojego brata, Moor'a i Warwick'a, początkowo nie zmienia stanowiska. Dopiero po jakimś czasie czuje, że coś znaczącego uległo zmianie, a jeden z mężczyzn stał się jej bliższy niż do tej pory... czy jednak i on odwzajemnia uczucie?
Nazwisko autorki pewnie nie jest Wam obce, bowiem to właśnie ona stoi za "Małymi kobietkami". Mój romans z jej twórczością rozpoczął się właśnie od wposmnianej powieści, a jako że pani Alcott zawiera w swoich książkach wiele mądrości, to nasza "relacja" trwa nadal. I ma się całkiem dobrze.
Sylvia nie szukała miłości, lecz ona znalazła ją - i to w podwójnej postaci. Szczerze powiedziawszy współczułam naszej młodej bohaterce. Przecież ta niespełna dziewiętnastoletnia dziewczyna po raz pierwszy mogła zakosztować tego, czym zachwycał się ówczesny świat i od razu musiała wpaść w kłopoty. Bo kochać dwóch i nie móc się zdecydować - to prawdziwy problem. Współcześnie również, choć chyba nie aż w takiej skali. Obecnie bowiem nie musimy wychodzić za pierwszego mężczyznę, który przypadnie nam do gustu - w tym temacie mamy bardzo dużo swobody. Sylvia była o wiele za młoda na pewne decyzje, niepewna, która ścieżka poczyni mniej szkód. Nie miała żadnych doświadczeń damsko - męskich, a już stanęła przed poważnymi wyborami.
Zaskakująco czyta się o tym, jak wyglądały rozstania czy rozwody w czasach, gdy pani Alcott tworzyła historię Sylvii. Wiadomo, celem i właściwie jedynym obowiązkiem wciąż było wyjście za mąż, urodzenie dzieci i prowadzenie gospodarstwa domowego. Jej wolność wciąż tkwiła w czyichś rękach - najpierw rodziców, później męża. Nie wyobrażam sobie, że ktoś decyduje za mnie, gdzie wolno mi pójść i co robić, jak się ubierać czy z kim rozmawiać. Już nie wspominając o tym, kogo wolno mi kochać. I że odnośnie tego mogę zmienić zdanie, bo ludzką rzeczą jest zmienność. To przerażające, że ludzie w tamtych czasach tkwili w często nieszczęśliwych małżeństwach, gdyż rozwód równał się wzięciu na języki i ogólnemu potępieniu. W Nastrojach widać już jednak drobne zmiany w świadomości społeczeństwa, a raczej jednostki, które postanowiły żyć po swojemu.
Było mi bardzo szkoda naszej głównej bohaterki; tego, że nie miała matki, która wspierałaby ją radami odnośnie mężczyzn i zamążpójścia. Mimo tego, że jej starsza siostra Prue starała się być jej jak najbardziej pomocną, to akurat w kwestiach damsko - męskich nie była specjalistką. Niepewność co do swoich uczuć, a tym samym kolejnych kroków sprawiła, iż zmienne nastroje naszej głównej bohaterki nieustannie ją dręczyły.
Nastroje autorstwa Louisy May Alcott to książka, która skłania do refleksji nad relacjami damsko - męskimi. Pokazuje, że brak dbałości o własne emocje może doprowadzić człowieka na skraj. Współcześnie, gdy tak wiele bodźców ma na nas wpływ każdego dnia, musimy dbać o siebie podwójnie. I niech ta książka nam o tym przypomina.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu MG!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*