sobota, 2 listopada 2019

[550] T. S. Tomson- 'Próba sił'

***


Autor: T. S. Tomson
Tytuł: Próba sił
Seria: -
Wydawnictwo: Novaeres
Stron: 360

Urokliwe, małe miasteczko zwane Tensas; na co dzień nic się tam nie dzieje- podobnie jak w innych, podobnych miejscach. Coś jednak sprawiło, że nad tę małą społeczność nadciągają ciemne, burzowe chmury. Większość mieszkańców zdaje się w ogóle nie zwracać uwagi na coraz gęściejszą atmosferę, skupieni na przygotowaniach do świąt Bożego Narodzenia. Dopiero samobójstwo ich sąsiada, jak również dziwaczne zachowanie pastora podczas jego pogrzebu wybudzają ich z letargu.

Ale jest ktoś, kto zdaje sobie sprawę z rosnącego niebezpieczeństwa- niepełnosprawna Rose ma coraz to dziwniejsze sny, które ma w przyszłości wykorzystać jako mapę; mapę do ocalenia swojej wnuczki, Amy.

Katie, córka Rose oraz jej mąż Stephen wbrew sobie zostają wciągnięci w grę, jaką toczą między sobą siły nieznane człowiekowi. Stawką jest życie ich córeczki. W podróży do starego kościoła towarzyszy im czwórka ludzi, których nie znają, acz ich przeznaczeniem również było dotarcie do tego miejsca. Eddie jest wieloletnim przyjacielem rodziny, który także był świadkiem nadnaturalnych zjawisk. Samantha została cudownie uleczona przez małą dziewczynkę, na pamiątkę czego otrzymała współrzędne- jak się okazuje, prowadziły prosto do Tensas. Zadaniem Roba było tylko odstawienie tej tajemniczej kobiety do wskazanego przez nią miejsca, a jednak późniejsze wydarzenia skłoniły go do równie aktywnego uczestnictwa. Tony, były szef Samanthy, ruszył jej śladem, poprzysięgając jej zemstę. 

Czy grupa ludzi ma jakiekolwiek szanse w starciu z siłami, o jakich dotychczas nie mieli zielonego pojęcia? Jaką rolę odgrywa Amy?

Uwielbiam horrory, co wiadomo już nie od dziś. Niestety jakoś rzadko trafia mi się taki do recenzji i to autora innego niż Stephen King. Tym razem wydawnictwo Novaeres zaserwowało nam dwie pozycje z owego gatunku (o drugiej będę pisać przy innej okazji). Wiecie, najlepsze dla mnie powieści grozy to te, w których nie ma hektolitrów krwi, lecz dzieją się takie rzeczy, że psychika wysiada w poszukiwaniu racjonalnego wyjaśnienia. Poniekąd Próba sił właśnie takową lekturą była.

Wyobraźcie sobie (szczególnie ci, którzy na co dzień zamieszkują małe miejscowości, w których jedynym wydarzeniem godnym uwagi jest pogrzeb lub wesele, tak jak u mnie), że nagle w Waszej mieścinie zaczynają się dziać rzeczy niepojęte- szanowany w społeczeństwie pan postanawia ni z tego ni z owego się zabić, a ksiądz/ pastor zamiast cierpliwie odprawić pogrzeb, postanawia... oszaleć nad grobem samobójcy. Dodajmy do tego dwie tajemnicze postaci małych dzieci i już mamy gotowy przepis na sukces. 

Mamy tutaj grupę naprawdę różniących się od siebie ludzi- od niepełnosprawnej Rose, po jej rodzinę, aż po gangstera Tony'ego i dwóch jego "zakapiorów". Początkowo może się wydawać, że spotkanie w Tensas to czysty przypadek, zbieg okoliczności i wynik normalnych, ludzkich decyzji, ale... to coś, co znalazło swoją kryjówkę w tej małej miejscowości ściągnęło wszystkich do punktu, w którym teraz się znajdują.

Nie mogłam się od tej książki oderwać. Autor powoli, subtelnie okrasza kolejne wydarzenia coraz to dziwniejszymi wydarzeniami. Ani przez sekundę nie czułam przesytu, bowiem pan Tomson znalazł złoty środek, dzięki czemu nie miałam poczucia, że chce wcisnąć w tę książkę wszystko, co tylko przyszło mu do głowy. Jest gustownie, o ile takie określenie pasuje do literatury. 

Czytelnik nie ma czasu na nudę; jeżeli akurat nie jesteśmy obok Rose i nie patrzymy na latarnię zwaną Migotką, która w jakiś dziwny sposób ma znaczenie dla całej historii, to towarzyszymy Sam i Robowi w wielogodzinnej podróży do Tensas. Razem z bohaterami obserwujemy wszystkie znaki, mamy wgląd w ich sny, a także w serca. Dowiadujemy się, co doprowadziło ich do punktu, w którym obecnie się znajdują.

Próba sił była tak dobrą lekturą, że do tej pory mam mętlik w głowie. Zawsze tak mam w sytuacjach, gdy chciałabym Wam przekazać, dlaczego warto sięgnąć po daną książkę. Choć Halloween już za nami, to literackie dziecko pana T. S. Tomsona na pewno wpasuje się w tę coraz chłodniejszą, listopadową aurę. Ta pozycja może i nie przerazi Was na śmierć, ale na pewno w jakiś sposób zapisze się w psychice. W końcu dobra powieść grozy to nie tylko latające flaki i tryskająca wokół krew, prawda?

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novaeres!



2 komentarze:

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*