niedziela, 7 lipca 2019

[522] Diane Chamberlain- 'Wyśniłam cię, córeczko'

***


Autor: Diane Chamberlain
Tytuł: Wyśniłam cię, córeczko
Seria: Kobiety to czytają!
Wydawnictwo: Prószyński i S- ka
Stron: 548
Książka w Empik.com: >>Tutaj<<

Wszyscy zgodnie twierdzą, że nie ma miłości silniejszej niż matki do dziecka. Już w czasie ciąży nasze rodzicielki dbały o nas, by później z niecierpliwością oczekiwać naszego przyjścia na świat. I by dawać nam wciąż ogrom miłości, ciepła i wsparcia. 
Rok 1970; Caroline Sears, młoda wdowa po żołnierzu, który zmarł w Wietnamie, dowiaduje się, iż nosi pod sercem nowe życie. Cieszy się nie tylko dlatego, że jej rodzina się powiększy- to dziecko nosi w sobie cząstkę jej poległego męża. Niestety, kolejne badania wskazują, że nienarodzona jeszcze córeczka cierpi na poważną wadę serca. Lekarze nie dają szans na przeżycie dziecka, a w tych latach medycyna nie była jeszcze na tyle rozwinięta, by zoperować płód w łonie matki. Carly zrobiłaby wszystko, aby jej dziecko mogło cieszyć się światem; wie to także jej szwagier Hunter, fizyk o tajemniczej przeszłości. To, co proponuje bohaterce, wydaje jej się po prostu... szalone. I z chęcią wysłałaby mężczyznę do lekarza psychiatry. Mąż jej siostry jednak może jej udowodnić, że coś takiego jak podróż w czasie istnieje. Chce przenieść kobietę do 2001 roku, w którym to istnieją już możliwości na ocalenie życia nienarodzonej dziewczynki. 

Czy Carly poświęci wszystko, co zna, aby poddać się temu kompletnemu szaleństwu? A może podróże w czasie naprawdę istnieją... ?

Tej autorki nikomu nie muszę przedstawiać; od pierwszej powieści, jaka trafiła w moje ręce, stałam się jej wierną fanką. Pani Chamberlain potrafi obdarzyć nas ogromnymi emocjami, a jej twórczość stawiam na równi z Jodi Picoult. Lecz nie samo nazwisko przyciągnęło mnie tym razem- również zachęty na okładce lektury, mówiące o przekraczaniu gatunków. 

W podróżowaniu w czasie istnieje coś takiego jak zasada czterech podróży; nikt, kto udał się w piątą, jak dotąd nie powrócił. Doskonale wie o tym Hunter, którego matka postanowiła zbadać tę okoliczność. Sam odbył już cztery "wycieczki", dlatego też nie może towarzyszyć Carly. Kobieta stoi więc nie tylko przed trudnym zadaniem, jakim jest odnalezienie się we współczesnych czasach, ale musi także zmierzyć się z rodzicielską samotnością. Instynkt matki jednak wygrywa nad wszelkimi niepewnościami, i tak pani Sears ląduje w roku 2001. Pomocą służy jej matka Huntera, która jeszcze wówczas nie pokusiła się o ostatnią, piątą podróż.

Przekraczanie gatunków... owszem, to się autorce udało. Przyznam, że początkowo kręciłam trochę nosem na tę całą opowieść, no bo jak to- mamy tutaj typową, obyczajową historię, a tu nagle pisarka wyskakuje z zupełną fantastyką. Nie wierzyłam, że to może się udać. Z drugiej jednak strony literatura nie jest i nie musi być idealnym odzwierciedleniem rzeczywistości: przecież często zanurzamy się w tworzone opowieści po to, aby oderwać się od szarej codzienności. Dlaczego więc ktoś nie mógłby przenieść swojej bohaterki z 1970 roku do 2001? Takie prawo autora, że może sobie robić, co chce. A czytelnik może albo jakoś to pogryźć, przełknąć i strawić, albo odwrócić się plecami do nowej książki ulubionego pisarza i śmiertelnie się obrazić. Ja po czasie wybrałam tę pierwszą opcję, nie czując się z tym specjalnie źle. W końcu zawsze narzekam, że ciężko dziś znaleźć coś oryginalnego. No to dostałam taki mały prezencik. 

Historia sama w sobie jest bardzo dobra. Dotyczy tej specyficznej mieszanki radości oraz strachu, towarzyszącej macierzyństwu. Czy będę dobrą matką? Jak poradzę sobie sama, bez męża? Czy uda mi się ocalić moje dziecko... ? Te tematy są dla mnie jeszcze nieznane, lecz z opowieści innych matek domyślam się, przez co przechodzą. 

Zakończenie mnie zaskoczyło; oczywiście w pewnym momencie następuje ostry zwrot akcji, ale myślałam, że zakończy się to happy end'em. Poniekąd tak było, acz nie w takiej wersji, jak sobie to wyobraziłam. Niemniej jednak i tak gorące brawa dla pani Diane Chamberlain!

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Prószyński i S- ka!


1 komentarz:

  1. Już sam tytuł nawiązuje trochę do fantastyki, jestem ciekawa, jak takie jej nagłe wprowadzenie się sprawdza.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*