***
Autor: Przemek Osowski
Tytuł: Wrona z Madenfal
Seria: ?
Wydawnictwo: Self- publishing Przemek Osowski
Stron: 456
Czy wierzysz, że sam/ sama panujesz nad swoim losem? A co, jeżeli otaczająca Cię rzeczywistość to jedynie ułuda, a Ty tkwisz zamknięty/ zamknięta za kratami, z których istnienia nie zdawałeś/łaś sobie dotychczas sprawy... ? Będziesz walczyć, czy pozostaniesz przy tym, co już znasz?
Hjalkon, nie bacząc na żadne niebezpieczeństwa, chce ruszyć przed siebie, by poznać świat znajdujący się poza Mgławicami. Nieliczni bowiem snują opowieści, jakoby można było przekroczyć niezdobyte dotąd granice. I jeżeli ktokolwiek mógłby to zrobić, to właśnie on. Lecz droga ku celowi jest niezwykle niebezpieczna i kręta, a miejscami skropiona krwią. Do tego dochodzi również rozkaz, który ma wypełnić.
Czy odważysz się towarzyszyć Hjalkonowi... ?
Po raz pierwszy od bardzo dawna zabieram się po raz wtóry do napisania recenzji. A w głowie wciąż mam pustkę. Miesiąc po lekturze nie pamiętam już prawie nic związanego z fabułą, a jedynie poczucie, jakie towarzyszyło mi podczas jej czytania - że nigdy nie dotrę do końca, prędzej zwątpię i zostawię tę historię niedokończoną. Tak się jednak nie stało. Wrona z Madenfal rzuciła mi się w oczy już gdzieś na Facebook'owych grupach, gdzie wiele osób rozpisywało się o niej bardzo pozytywnie. Mroczna fantastyka, wojownicy, rozlew krwi - dla mnie brzmi to jak przepis na udaną historię. Szczególnie, że została przyrównana do serii o Wiedźminie. Cóż... nie do końca mogę się z tym zgodzić.
Zacznijmy od jednego z podstawowych składników każdej lektury, czyli bohaterów. Ich mnogość, a także brak jakichkolwiek wyróżniających ich cech sprawiła, że zlewają się w jedno. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie napisać Wam, kto jest kim, gdzie i po co zmierza. Liczne rozwleczone dialogi/ monologi sprawiają, że postać jako taka ginie w gąszczu słów, zaś Czytelnik wychodzi z tej potyczki cały, aczkolwiek nieźle zmęczony. Jak łatwo więc wywnioskować, w przypadku Wrony z Madenfal nie mam żadnych faworytów ani też postaci, których bym nie lubiła. Zlewają się dla mnie w jedno.
Mroczna atmosfera? Tak, da się ją wyczuć. Jednak wydaje mi się, że i ona ucierpiała przez zbyt duże skupienie się na życiu wewnętrznym bohaterów. Tęskniłam za szczegółowymi, może nawet rozwlekłymi opisami stworzonego przez Autora świata, dzięki którym mogłabym ów mrok poczuć na własnej skórze, wczuć się w atmosferę miejsca. Niestety.
Tej książki nie da się czytać nieuważnie. Za szczątkowe informacje, które ze mną zostały, mogłabym winić siebie, gdyby nie fakt, iż poświęciłam się tej pozycji bez reszty. Cała moja uwaga była skupiona tylko na niej, a i tak czytałam ją dłużej niż jakąkolwiek inną pozycję o takich gabarytach. Myślę, że sporą robotę zrobił tutaj styl Autora, a także -momentami- wręcz poetycki język. Przy tym zdarzało się również Autorowi wtrącenie całkiem współczesnego słowa, co nieco burzyło nastrój chwili.
Podsumowując, raczej wstrzymam się przed sięgnięciem po kontynuację.
Za możliwość przeczytania dziękuję Autorowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*