***
Autor: Frances Hodgson Burnett
Tytuł: Tajemniczy ogród
Seria: -
Wydawnictwo: MG
Stron: 400
Dziesięć lat temu dom Archibalda Cravena był pełen życia, a on sam uwielbiał do niego wracać. Równe dziesięć lat temu w ukochanym ogrodzie jego żony doszło do tragicznego wypadku, po którym nic już nie było takie samo. Ogród zamknięto, a klucz ukryto daleko od ciekawskich oczu...
Po śmierci rodziców Mary Lennox musi przenieść się do domostwa wuja, którego nigdy nie widziała na oczy. Nowa rzeczywistość w ogóle nie podoba się panience Mary- nikt nie reaguje na jej tupanie nogą, przykre słowa czy rozkazy. Nagle z rangi małej księżniczki, która może bić po twarzy swoją piastunkę stała się dzieckiem, które zmuszone jest samo się ubierać. Do tego nie ma żadnego towarzysza zabawy, a na pytania odnośnie odgłosów dziwnie podobnych do łkania służba reaguje milczeniem.
I jest jeszcze coś, co wymknęło się przez przypadek Marcie- informacja o ogrodzie, który ponoć jest zamknięty na cztery spusty od dziesięciu lat. Nikt nie wie, gdzie znajduje się klucz.
I może ta słodka tajemnica, którą Mary z takim zapałem pragnie odkryć, a także cicha przyjaźń pewnego gila sprawia, że charakter panienki ulega zmianie... a przed nią wciąż świat stoi otworem. Jest tyle sekretów do zgłębienia!
Tajemniczy ogród po raz pierwszy czytałam wiele lat temu- była to chyba nawet lektura w którejś klasie podstawówki. Stwierdziłam więc, że trzeba sobie nieco odświeżyć tę historię, szczególnie, że wydawnictwo MG postarało się o wprost przepiękne wydanie, zawierające w sobie liczne ilustracje. Do tego twarda oprawa, przyjemny front i już mamy przepis na sukces (jeżeli chodzi o kwestie wyglądowe, oczywiście).
Panienka Mary była tak rozkapryszonym dzieckiem, że jej brzydki charakter miał odzwierciedlenie w urodzie- chuda, żółta, z cienkimi włosami. Do tego ta wiecznie skrzywiona twarz, przypominająca bardziej złośliwą staruszkę niż kilkuletnie dziecko. A jednak dziecięca ciekawość, rosnąca z dnia na dzień potrafi czynić cuda! I pewne nowe przyjaźnie, jak się okazuje...
Uwielbiam historie, które czyta się z ogromną przyjemnością niezależnie od tego, ile się ma lat. To nie tylko powrót do dzieciństwa, do tych czasów, gdy sama byłam ciekawskim dzieckiem, lecz również odkrywanie czegoś nowego- urody otaczającej nas przyrody. Co prawda starałam się zwizualizować sobie ogród nieotwierany od tak wielu lat, lecz rzeczywistość musiała być o wiele smutniejsza na początku i piękniejsza po tym, jak zajęli się nimi nasi bohaterowie.
Cała ta opowieść to nie tylko magia opisów przyrody czy ilustracji, to również jedno wielkie przesłanie: po pierwsze, natura jako istota kojąca serce i lecząca duszę. Oczywiście, zaczęło się od ciekawości, ale też nie można bazować wyłącznie na niej. Mary wzięła sprawy w swoje ręce, a codzienne obcowanie z naturą obudziło w niej... dobro. I chęć do zmiany. Po drugie, dobro zawsze wraca. Być może czasem trzeba poczekać, ale wraca. Tupaniem nogą nie wskóramy nic w życiu, ale już wyciągnięciem pomocnej dłoni do osoby potrzebującej wsparcia- dzięki temu możemy zmieniać świat.
Piękna, mądra opowieść o dziewczynce, która ze złej księżniczki przemieniła się w słodką dziewczynkę. Historia miłości, przyjaźni, bo przecież w tej opowieści są jeszcze inni, równie ważni bohaterowie. Do tej lektury zawsze warto wrócić.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu MG!
To jedna z tych lektur, które mimo upływu czasu nadal mają nieodparty urok!
OdpowiedzUsuń