niedziela, 6 października 2019

[542] Danuta Awolusi- 'Macochy'

***


Autor: Danuta Awolusi
Tytuł: Macochy
Seria: -
Wydawnictwo: Prószyński i S- ka
Stron: 480

Mówi się, że miłość matki do dziecka jest bezgraniczna; a co w przypadku, gdy ojciec znajduje sobie nową kobietę? Czy macocha może równie mocno pokochać nieswoje dziecko? A może "druga żona" będzie zachowywać się jak zła matka z bajek, czyhająca na życie i zdrowie podopiecznych?

Nadia całe swoje dotychczasowe życie skupiła na pracy. Jest wziętą architektką wnętrz, naprawdę rozkochaną w tym, co robi. Do pełni szczęścia brakuje jej jednak kogoś, kto byłby bliski jej sercu. W końcu poznaje Olafa. Wydaje się, że pasują do siebie idealnie. Nawet wizja poznania jego nastoletniej córki Klaudii nie odbiera Nadii nadziei na szczęśliwą przyszłość. Do czasu, aż kobieta ma okazję poznać dziewczynkę... i usłyszeć, jak matka dziecka, Elwira, nastawia ją przeciwko Nadii.

Anita wiele w życiu przeszła, ale wydaje się, że nie do końca czegokolwiek jej to nauczyło. Jest przebojowa, nieco wulgarna, chciwie wyciąga ręce po swoje. Poznała i poślubiła bogatego mężczyznę, Szymona i w jej życiu wreszcie zapanował spokój. Przynajmniej ten materialny, bo syn męża z pierwszego małżeństwa to istny "kosmita"- jak sama go określa. Leoś nie potrafi sam jeść, umyć się czy nawet ubrać. Wszystko trzeba za niego robić, a jakikolwiek wyjazd z chłopcem to istna droga przez mękę. Anita najchętniej pozbyłaby się chłopca, odsyłając go na stałe do matki i wróciłaby do swojego idyllicznego życia u boku Szymka.

Wśród grupy wsparcia, do której obie trafiają, nikt nie spodziewałby się, że Anita i Nadia to siostry. Łączą je jedynie więzy krwi. Każda z nich obrała inną drogę, odseparowując się od siebie coraz bardziej. Zresztą już w dzieciństwie zbudowano między nimi mur, którego nie można było ot tak, zburzyć. Lata nawarstwiającej się niechęci dodatkowo wzmocniły budowlę. Teraz obie są w tej samej sytuacji- kochają swoich facetów, ale -oględnie mówiąc- nie znoszą ich dzieci. 

Czy Nadia oraz Anita osiągną to, czego tak bardzo pragnęły? A może ich idealne związki okażą się tylko mirażami... ?

Określenie "macocha" zawsze kojarzyło mi się negatywnie. Już w dzieciństwie karmiono nas bajkami, w których to macocha była synonimem zła. Okrutna kobieta, czyhająca na niewinne dzieci. Czysta nienawiść. Zresztą, co jakiś czas w realnym życiu słyszy się o różnych wypadkach kobiet, które skrzywdziły dzieci swych partnerów z tak prozaicznego powodu, jakim jest np. zazdrość o uwagę kochanka. A przecież na świecie istnieje na pewno mnóstwo kobiet, które wcielając się w rolę macochy nikogo nie krzywdzą; ba, dają nawet więcej ciepła dzieciom partnera niż biologiczna matka! A jednak stereotyp to stereotyp. A z nim -jak wiadomo- trudno walczyć.

Co mi się najbardziej podobało w tej powieści? To, że autorka wcale nie skupiła się wyłącznie na relacjach macocha- przybrane dziecko, lecz również na tej nikłej więzi, jaka rodzi się między siostrami. Na pierwszy rzut oka można by rzec, iż między Anitą i Nadią ona nigdy nie powstała, a jednak po zagłębieniu się w ich historii prawda okazuje się inna. Wiecie co jest najgorsze? Kiedy za kiepskie relacje pomiędzy rodzeństwem odpowiadają rodzice. To oni powinni czuwać, aby ich dzieci miały w sobie nawzajem wsparcie, by nie czuły się samotne, odrzucone. W końcu kto zna nas lepiej niż siostra czy brat? A w tym przypadku rodzice dwóch kobiet specjalnie nastawiali je przeciwko sobie hołubiąc jedną z córek, a drugą totalnie olewając. Później zebrali owoce własnych decyzji- nienawiść dziewczyn do siebie nawzajem. Jaki rodzic tak robi?! Dopiero niespodziewane spotkanie na grupie wsparcia dla macoch i poczucie, że obie przechodzą przez to samo sprawiło, że te relacje bardzo powolutku się ocieplały.

Współczułam bohaterkom przejść z dzieciakami. To nie były jakieś zabawne figle, ot, pstryczki w nos, tylko prawdziwe zażarte kłótnie. Na miejscu Nadii już dawno spakowałabym faceta i jego rozwydrzoną córeczkę i wyprowadziła ze swojego mieszkania. Ale ona okazała się twarda- i tak się zastanawiam, czy rzeczywiście aż tak go kochała, czy może po części kierował nią strach przed samotnością... ? 

Jeszcze wrócę do tematu rodziców; rodziciele Nadii i Anity codziennie pracowali nad tym, aby zbudować między nimi mur wzajemnej niechęci, i w sumie wyszło im to bardzo dobrze. Inną sytuację mamy w przypadku Elwiry i Klaudii. Dziewczynka chodziła zaniedbana, przez co była wyśmiewana przez rówieśników. Jej matce całe dnie upływały na makijażu, paleniu papierosów i rozmowach przez telefon. Nie wątpię w to, że kochała córkę na swój sposób, ale wyznaczyła sobie inne priorytety w życiu- zniszczyć życie byłego męża. Nadia chciała pomóc przybranej córce w zmianach, lecz ta odrzucała pomocną dłoń, bo matka wmówiła jej, że Nadia jest "tą złą". Nastawiała swoje własne dziecko przeciwko tej drugiej kobiecie, nie zdając sobie sprawy, jaki wpływ ma to na psychikę dziewczynki. Jaką walkę toczy w sobie to dziecko, które uważało, że lubiąc nową partnerkę ojca zdradza matkę. Z drugiej strony mamy sytuację Anity: kobieta nie starała się w żaden sposób podlizać Leosiowi, a jak najprędzej odesłać go z powrotem do matki. Nie zdawała sobie sprawy, że zachowanie Leosia nie jest wynikiem bezstresowego wychowania, tylko innych czynników. Jego biologiczna matka również popełniła błąd w ocenie tego, co dobre dla chłopca. A na pewno nie był to kontakt z ojcem.

Po przeczytaniu książki pani Awolusi zupełnie zmienia się sposób patrzenia na macochy; to zwykłe kobiety, które chcą kochać swojego partnera i obdarzyć tym uczuciem także jego dzieci. Owszem, nie zawsze tak jest, ale nie możemy też ich demonizować. Są otwarte, gotowe nieść pociechę i pomoc, zupełnie jak rodzone matki. I co najważniejsze, wcale nie chcą zająć miejsca biologicznych rodzicielek w sercach ich pociech, nie chcą kraść uczucia dzieci- chcą po prostu być akceptowane, lubiane. Wieść życie w zgodzie.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Prószyński i S- ka!




1 komentarz:

  1. Słowo macocha rzeczywiście nie kojarzy się zbyt dobrze. Mam tę książkę w swoich planach czytelniczych.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*