środa, 18 września 2019

[536] Samanta Opic- 'Przekroczyć granicę ciemności'

***


Autor: Samanta Opic
Tytuł: Przekroczyć granicę ciemności
Seria: -
Wydawnictwo: Novaeres
Stron: 228

Od wydarzeń sprzed dwóch lat nienawidziła motocyklów; nic więc dziwnego, że starała się powstrzymać swojego chłopaka, Piotrka, przez jazdą tą maszyną. Szczególnie w tak trudnych warunkach, jakie przyniosła zima. W ten wieczór mieli spędzić ze sobą trochę czasu, a jednak na widok motocykla w Majce zawrzała krew- przecież obiecał! Od słowa do słowa zerwali ze sobą, a już kilka chwil później zrozpaczona matka chłopaka zadzwoniła do niej z informacją o wypadku i ciężkim stanie Piotrka. Szok; ból uderzył w nią jak obuchem, a jej ciało bezwiednie zachwiało się i upadło... prosto w ramiona ciemności. Ale ciemność, stara przyjaciółka Majki, to nie wszystko; w świecie realnym dziewczyna zapadła w śpiączkę, zaś "po drugiej stronie" mogła spotkać się z bardzo ważną dla niej osobą... 

Dostała siedem dni, aby zadecydować, czy wraca do "swojej" rzeczywistości, czy zostaje z przyjaciółmi.

Na pierwszy rzut oka historia wydawała mi się bardzo ciekawa; wiadomo, ciemność, przekroczenie jej granic- to budzi zaintrygowanie. Niestety, lektura nie okazała się być tak dobra, jak zapowiadała to okładka czy opis z tyłu.

Pomysł na fabułę był bardzo dobry- dziewczyna, która ma coś w rodzaju zapaści, trafia do poniekąd innej rzeczywistości- miejsca, w którym może zadecydować o swoim dalszym losie. Ale jak już nam wszystkim wiadomo, dobry pomysł to -niestety- nie wszystko. Nie wiem, czy autorka jest nastolatką, ale lektura po prostu emanowała taką młodzieńczą... naiwnością? Wiecie, spodziewałam się raczej prawdziwego mroku, realnych problemów i jakieś takiej powagi, a tutaj dostałam rozterki nastolatki. Owszem, główna bohaterka ma te naście lat, ale wydaje mi się, że w tak podbramkowej sytuacji każda młodsza osoba nie zachowywałaby się tak jak Majka. Dialogi były bardzo sztuczne, sztywne; liczyłam na książkę wypełnioną emocjami, a tu dostałam bohaterów, którzy zachowywali się jak dzieciaki z podstawówki. Po tytule można by również spodziewać się mocnej historii o jakimś traumatycznym przeżyciu- i tu co prawda mamy coś takiego, ale mimo wkroczenia w świat głównej bohaterki nie mogłam odnaleźć w tej dziewczynie jej niby ciemności. Ot, normalna nastolatka, wciąż przeżywająca śmierć najbliższego przyjaciela (SPOILER). Trochę ta ciemność była naciągana. 

Początkowo też zupełnie nie mogłam się połapać w fabule. Najpierw autorka serwuje nam opis relacji Majki z bratem Aleksem, które przez jego dziewczynę uległy pogorszeniu. No dobra, stwierdziłam, że tego tyczy się ten mrok (szczególnie że na początku byłam niemalże pewna, że chłopak nie żyje, a ona żałuje niedokończonych spraw między nimi, etc.) Tyle że... Aleks żyje, a relacje między nimi wydają się najnormalniejsze w świecie. Owszem, był tam jakiś fragment, że chłopak pije i prowadza się z dziwnym towarzystwem, ale na kolejnych dwóch stronach spokojnie rozmawia z siostrą, pyta jaki ma problem, itp. Dopiero później okazuje się, że dużą rolę w życiu Majki odgrywa wspomniana już śmierć przyjaciela, Damiana. Ale ciemność? Trochę na siłę pani Opic starała się wepchnąć swoją bohaterkę w jej ramiona, co od razu można zauważyć. 

Bohaterka trafia do Zaświatów (nawet nie wiem, czy to określenie tego miejsca będzie właściwe) i budzi się w nowym miejscu niewidoma. Głos, należący do obcego chłopaka twierdzi, że gdy dziewczyna upora się ze swoją ciemnością i postrzeganiem pewnych spraw, wzrok wróci. Za tajemniczym głosem stoi Wojtek, zmarły chłopak, który twierdzi, że się nie znają, ale się znają (no właśnie...). Dopiero spotkanie ze zmarłym Damianem nieco rozjaśnia nam obraz tego, kim Wojtek jest.

Teraz następuje masowa zmiana humorów dziewczyny- wracam, tam czeka na mnie rodzina i przyjaciele, nie wracam, bo nie mam nikogo ważnego w realnym świecie, tu mi dobrze, tu mam was, bla bla bla... no bo przecież nie mogło obyć się bez wątku romantycznego, czyli nagłej miłości Wojtka i Majki. To nic, że na ziemi jej chłopak Piotrek walczy o życie. A ponoć to była taka prawdziwa miłość, no cóż, zdarza się.

Chciałam coś jeszcze napisać, ale ta recenzja wówczas byłaby jednym wielkim spoilerem. A uwierzcie, staram się jak najlepiej przedstawić Wam argumenty, dlaczego ta książka nie jest dobra, ani nawet przeciętna. Cieszę się, że miała lekko ponad dwieście stron, bo już od jakiejś trzydziestej miałam dość i bohaterki, i wszystkich wydarzeń, a już przede wszystkim tej wydumanej ciemności. I wiecie co mnie najbardziej smuci? Pomysł naprawdę, naprawdę był dobry! Tyle że autorka sobie z nim zupełnie nie poradziła. To, co mogło uderzyć w czytelnika huraganem emocji, stało się tylko płytkim tłem dla nastoletniej miłości. Tyle w temacie.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novaeres!


1 komentarz:

  1. Może po nią sięgnę. Historia wydaje się być ciekawa, ale szkoda, ze tak nie wciąga.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*