***
Autor: Tomasz Szlijan
Tytuł: Krzyk w stronę świata
Seria: -
Wydawnictwo: Novaeres
Stron: 464
Prawdziwa tragedia dotknęła mieszkańców Wodzisława Śląskiego; w jednej
z tamtejszych szkół doszło do zamachu, w wyniku którego ginie wielu uczniów,
nauczycieli. Pośród ocalałych znajduje się syn prezydenta, Alex, który w
zgliszczach pozostawił nie tylko najlepszego przyjaciela Louisa, ale i własne
zdrowie. Policja rozpoczyna śledztwo, mające na celu ujęcie sprawcy bądź
sprawców; po dość krótkim czasie znane jest już nazwisko zamachowca, a jednak
nie wszyscy mieszkańcy są przekonani o jego winie. Alex przy pomocy eks- wojaka
Dobermana (???) postanawia dotrzeć do prawdy.
Ta książka do tej pory
budzi we mnie mieszane uczucia; minęło już trochę czasu od jej przeczytania i
miałam nadzieję, że będę potrafiła obrać jednolity kierunek pisania jej
recenzji. Ale niestety, nic z tego. Zobaczymy, jak to pójdzie.
Faktem jest, że Krzyk w stronę świata odkładałam trzy razy i
tyle samo razy do niej wracałam. Właściwie już pierwsze strony zniechęciły mnie
do lektury. Dlaczego? Wyobraźcie sobie wybuch, panika, mnóstwo krwi i ciała
zalegające na każdym centymetrze podłogi. Bylibyście w stanie w trybie
natychmiastowym dojść do siebie, a jeszcze do tego logicznie myśleć? Bo
zakładam, że ja nie. A nasz główny bohater, Alex, nie tylko dotykał ciała
martwej nauczycielki, ale na jego drodze ku wolności napotkał wiele zwłok
szkolnych kolegów. I co? Jakiś szok pourazowy, cokolwiek? Nie. Alex jak ten
komiksowy super- bohater wydostaje się z gruzów, od razu ruszając do dyrektora,
by ten przydzielił mu jakieś zadanie. Nawet nie wspomnę już o katastrofie
helikoptera, do której doszło kilka minut później, a w wyniku której
nastolatkowi grozi całkowity paraliż.
Co więcej, nieco rozczarował mnie sposób opisywania ludzi przez
autora. Podsuwając czytelnikowi wygląd zewnętrzny (jeżeli chodzi o kobiety)
skupia się nawet na wielkości piersi czy pupy. Okej, potrafię zrozumieć takie
zagrania w literaturze erotycznej, ale w książce, która ma być thrillerem już
nie. Szczególnie, że ja jako kobieta na miejscu owych bohaterek poczułabym się
jak przedmiot, poddany ocenie wprawnego oka kolekcjonera. Sprowadzono nas tam
do poziomu tyłka i piersi. Ocen kobiecych walorów mogę się nasłuchać w życiu
realnym pod osiedlowym blokiem, a napotkanie takowych w literaturze sprawia mi
"przyjemność" na równym poziomie. Do tego dochodzą również nierzadkie
teksty o masturbacji czy erekcji- to, że dwójka młodych postaci rozmawia o
pierwszym z zagadnień nie sprawi, że w oczach odbiorców urosną oni do roli
przyjaciół na zawsze, którym można powiedzieć o wszystkim. Dla mnie ten
specyficzny dodatek był po prostu niesmaczny. Nie wiem, czy autor poprzez te
rozmowy chciał nadać fabule znamiona realności?
Krzyk w stronę świata to nie
tylko zamach na szkołę, lecz również tajemnicze listy, sprawa gwałtu na jednej
z bohaterek, a także manipulacje jednej z nowo zatrudnionych nauczycielek.
Wydarzenia owe odnoszą się do zaledwie kilkuosobowej grupy postaci, a powiązań
między nimi jest zwyczajnie za wiele. Chyba tylko ciekawość w jaki sposób nasz
rodak zakończy tę historię pchała mnie przez kolejne strony. I ogromna siła
woli.
Będąc już przy negatywnej stronie owego utworu wspomnę jeszcze tylko o
niepotrzebnych, zbyt ckliwych sytuacji (tu będzie duuuży spoiler)- Justyna
umiera, Alex uświadamia sobie, że był w niej zakochany, dlatego też pośmiertnie
(!!!) postanawia się z nią zaręczyć, prosząc jej rodziców o przyjęcie go jako
nie-do-końca-zięcia. Oczywiście nie przeszkadza mu to w międzyczasie kochać się
z nauczycielką, a później w podrywaniu rehabilitantki. I że tak zapytam- co
autor miał na myśli?
W teorii autor prawdopodobnie chciał nam pokazać, ile zła może kryć
się w każdym, nawet najbardziej niepozornym mieście/ wiosce/ miasteczku.
Przynajmniej tyle zdołałam wywnioskować z tych prawie pięciuset stron. Teraz
zastanawiam się również, czy wspomniane na początku wstawki dotyczące
seksualności miały nam ukazać drugą stronę człowieka? Tę skupioną jedynie na
zaspokojeniu podstawowych potrzeb? Nie wiem, i szczerze mówiąc pewnie długo jeszcze będę się nad tym zastanawiać.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novaeres!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*