sobota, 26 stycznia 2019

[491] John Bateson- 'Sprawa dla koronera. Kulisy zawodu, który codziennie spotyka śmierć'

***


Autor: John Bateson
Tytuł: Sprawa dla koronera. Kulisy zawodu, który codziennie spotyka śmierć.
Seria: -
Wydawnictwo: Znak Literanova
Stron: 416

Ken Holmes pracował na stanowisku koronera w Marin, w Kalifornii przez wiele lat. W swojej karierze stawał ze śmiercią twarzą w twarz wielokrotnie, patrząc na jej nieme już ofiary. Samobójstwa, morderstwa, naturalne zgony czy te zaliczane do dziwnych nie były dla niego tajemnicą. Nawet jeżeli musiał odłożyć jakąś sprawę na wiele lat z przyczyn niezależnych od niego, to po pewnym okresie i tak udawało mu się odnaleźć jakieś nowe poszlaki, prowadzące prosto do rozwiązania.

Ostatnio mam bardzo dużą "zajawkę" na książki dotyczące śmierci, oparte na faktach- kolekcjonuję te o seryjnych mordercach, psychologii psychopatów, tajemniczych zgonach czy pracy śledczych. Dlatego gdy tylko ujrzałam w nowościach Sprawę dla koronera, całym sercem zapragnęłam się z nią zapoznać. Szczerze powiedziawszy, ów zawód kojarzyłam mętnie z różnych detektywistycznych seriali- nie oszukujmy się, koroner zawsze znajdował się gdzieś w tle, grał jakby drugie skrzypce. Na pierwszym planie zawsze znajdowali się śledczy. Stąd też moja ciekawość- jak przedstawi nam ów zawód pan John Bateson?

Lektura była sporym, pozytywnym zaskoczeniem; wręcz żałowałam, że ma tylko 416 stron. Już na początku mojej przygody z nią spodobało mi się to, iż zgony podzielone są kategoriami, a następnie przyporządkowane do konkretnych rozdziałów- np. o samobójcach, krzywdzonych dzieciach, etc. Autor przywołuje wspomnienia pana Holmesa, który bez ogródek dzieli się z nami sprawami, jakie prowadził. Wiele z nich było naprawdę intrygujących, niemalże nie do rozwiązania dla kogoś stojącego z boku. A jednak, nawet po dwudziestu latach, udawało mu się to. 

Co więcej, kolejne oklaski dla autora należą się za podział historii z głową- nie zalewa nas wyłącznie kolejnymi sprawami, lecz w tym wszystkim znalazł miejsce na wtrącenia dotyczące życia Kena Holmesa, jak i jego zawodowej drogi, nie zanudzając przy tym czytelnika niepotrzebnymi faktami. Znalazł ów złoty środek, który jest niezbędny w tego typu lekturach.

Powiedziałabym, że Sprawa dla koronera to coś w rodzaju wywiadu, luźnej rozmowy dwóch mężczyzn- w końcu John Bateson wypytuje koronera o jego pracę, życie, prowadzone śledztwa. A jednak zupełnie tego nie czuć, nie mamy tu bowiem standardowego zapisu pytanie- odpowiedź, charakterystycznego dla wywiadów. Podczas lektury nawet zapomniałam, że ktoś inny -a nie sam Holmes- tworzy książkę. Autor po prostu nie czuje potrzeby usilnego zaznaczenia swojej obecności w biegu wydarzeń, pozostaje gdzieś w tyle, skupiając się jedynie na postaci Holmesa. I to się chwali!

Książkę cechuje bardzo przystępny język: nawet jeśli pojawiają się jakieś nowe dla zwykłego czytelnika terminy, autor na spółkę z koronerem starają się je na bieżąco wyjaśniać tak, abyśmy mogli (nie odrywając się od lektury) towarzyszyć im w dalszej podróży szlakami przeszłości. Może właśnie dlatego łatwo się ją czyta, że autorem nie jest sam koroner? 

Jeżeli lubicie takie mroczne historie z życia wzięte, to ta pozycja jest dla Was jak znalazł. Spędziłam z nią bardzo intrygujący czas i do tej pory żałuję, że nie dane mi było delektować się nią dłużej. Mam też cichą nadzieję, że może pojawi się coś zbliżonego spod pióra pana Johna Batesona...

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Znak Literanova!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*