wtorek, 27 listopada 2018

[478] Olga Rudnicka- 'Byle do przodu'

***


Autor: Olga Rudnicka
Tytuł: Byle do przodu
Seria: Matylda Dominiczak
Wydawnictwo: Prószyński i S- ka
Stron: 448

Za darmo umarło- takim mottem na co dzień posługuje się ich ojciec, dlatego gdy senior rodu ni z tego ni z owego udzielić pożyczki na rozkręcenie własnych biznesów swoim dzieciom, Maria oraz Piotr węszą jakiś podstęp. Maria dotychczas pracowała jako księgowa, marzyła jednak o otworzeniu własnej restauracji. Piotr z kolei pokusił się na stworzenie salonu fryzjersko- kosmetycznego. Jako że sprawa tajemniczej pożyczki spędza sen z powiek twardo stąpającej po ziemi Marii, rodzeństwo postanawia wynająć detektywa. Tak oto trafiają na Matyldę Dominiczak, kobietę potrafiącą znaleźć dowody na niemalże wszystko. 

W międzyczasie pojawia się w tej historii także trup... a potem ciała nie ma. 

Olga Rudnicka jako autorka jest znana z dużej dawki humoru, zakręconych postaci oraz nieźle skomplikowanych wydarzeń. Znam jej twórczość nie od dziś, tak samo jak i zapewne Wy. 

Chyba każdy z nas marzy o pracowaniu na własny rachunek, stworzeniu czegoś własnego, byciu samemu sobie szefem; z comiesięcznych wypłat raczej nie można zbyt szybko spełnić swych rojeń, ale zdecydowanie umożliwi to solidny przelew od ojca. Ojca, który do tej pory stosował tzw. "transakcje wiązane", nawet jeżeli chodzi o własne dzieci. Stare jak świat coś za coś. W tym wypadku jego motywy nie są widoczne na pierwszy rzut oka, co nie pomaga rodzeństwu przestać się martwić o dopiero co otworzone własne biznesy. Ale, ale! Od czego są detektywi... ?

Książki pani Rudnickiej zawsze biorę w ciemno; są zazwyczaj tak wypełnione zabawnymi, wręcz absurdalnymi sytuacjami, że stanowią dla mnie idealne oderwanie od problemów dnia codziennego. Czytając opinie na temat owej książki zauważyłam, iż wiele z nich jest na nie. Dlaczego? Ponoć autorka przesadza, powtarzając w kółko ten sam schemat- dużo dziwnych zbiegów okoliczności, humoru, który w końcu może się przejeść, no i oczywiście absurdu. Wiecie, po części muszę się z nimi zgodzić- po kilku ostatnich lekturach spod pióra naszej rodaczki nie spodziewam się już raczej żadnego WOW. Teraz sięgam po twórczość pani Olgi główne po to, aby oderwać się od poważnych książek, dać głowie trochę odpocząć. I fakt faktem, że w kolejnych utworach zmieniają się właściwie tylko postacie oraz wydarzenia, ale reszta jest do siebie niemal bliźniaczo podobna. Trochę wygląda to jak pisanie na zamówienie. 

Co by nie mówić, Byle do przodu czytało mi się dobrze i szybko, jak zawsze. I może nie tyle zainteresowały mnie knowania seniora rodu, co sprawa z eks dziewczyną obecnego partnera Marii. Ale o szczegółach pewnie dowiemy się w kolejnej części...

Dla osób, które jeszcze twórczości pani Rudnickiej nie znają, ta książka będzie jak znalazł; z kolei ci, którzy mają na czytelniczym koncie kilka jej utworów, mogą być rozczarowani.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Prószyński i S- ka!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*