***
Autor: Oliwia Stępień
Tytuł: Pachnący naftaliną
Seria: -
Wydawnictwo: Novaeres
Stron: 284
Alicja była jedną z tych najszczęśliwszych kobiet, dopóki nie przyłapała swojego narzeczonego w sytuacji dość... dwuznacznej. Porażona odkryciem, ucieka praktycznie sprzed ołtarza. Od tamtej pory o radości życia może praktycznie zapomnieć- jej nowy partner, starszy od niej Adam, choć wzięty i lubiany lekarz, w domu niejednokrotnie urządza jej prawdziwe piekło. Kobieta chce uciec, przy mężczyźnie trzyma ją jednak obietnica zmian na lepsze- w końcu czego nie robi się dla dobra jeszcze nienarodzonego dziecka, które nosi w swym łonie. Jednak kolejne przykre i niebezpieczne sytuacje sprawiają, że postanawia ratować siebie. Nie wie, że nowo poznany Jan skrywa pewną tajemnicę...
Ileż to razy przeczytałam opis z tyłu, zachwycona zarysowanym tam wątkiem, a później czekało mnie rozczarowanie? Chyba nie zliczę. Oczywiście, czasami zdarzało się, że książka mimo wszystko mnie pochłonęła, a takie drobne "niedogodności" nie sprawiały problemu. Tym razem jednak... cóż, przeczytajcie sami.
Najpierw wiarołomny Karol, potem brutalny Adam, następnie gdzieś tam przeplata nam się ponownie eks narzeczony, by ostatecznie główna bohaterka zapragnęła osiąść przy spokojnym Janie, nauczycielu historii. Po drodze na główną bohaterkę czekała jeszcze porcja bicia, utrata dziecka oraz niemożność zdecydowania, jak będzie jej w życiu lepiej- w parze, czy też samotnie. Z założenia książka miała opisywać losy Alicji po ucieczce sprzed ołtarza, a następnie (jak zrozumiałam na podstawie opisu) jej życie z Adamem, agresorem. W praktyce jednak pani Stępień zaserwowała nam opowieść o "biednej Alicji, która w życiu miała ciągle pod górkę". I choć takie lektury ze względu na dużą emocjonalność opisów bardzo lubię, to w tym wypadku wypadło dość słabo.
Podczas przebijania się przez kolejne strony miałam wrażenie, że autorka okropnie się mota pod względem wyboru głównego wątku. Jak wspominałam, decydując się na Pachnącego naftaliną byłam pewna, że to historia dotycząca przemocy fizycznej, okraszona tajemnicą kobiety z przeszłości. I rzeczywiście, tak jest- ale po części; rzekłabym, że nawet w zbyt małym procencie. Może osoby, które mają już lekturę za sobą podpowiedzą mi, jaki miał sens wątek z brutalnym Adamem w odniesieniu go do późniejszych wydarzeń? Co więcej, nasza główna bohaterka otrzymała od losu niejedną chłostę; wszystko co złe spadało tylko i wyłącznie na nią. W założeniu autorki te wszystkie kary od losu miały sprawić, że będziemy się nad biedną kobietą litować i z miejsca ją polubimy, bo "przecież taka pokrzywdzona...". Cóż, według mnie owa operacja się nie udała, gdyż Alicji zwyczajnie polubić się nie da. Jest chyba najbardziej papierową postacią, w której nie odnalazłam żadnych emocji, na jaką trafiłam od dawna.
Pachnący naftaliną raczej emocjami Was nie uwiedzie, a bohaterowie zostawią z dużym niedosytem realności. Samo zakończenie, gdzie wreszcie Alicja odkrywa wszystkie karty przeszłości, także wyszło jakoś tak... płasko.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novaeres!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*