Dlaczego ludzie uaktualniający stronę uniwersytetu nigdy nie mogą tego robić na bieżąco ? -.-
***
Autor : Lena Claivenrow
Tytuł : Wszystko wiecznie przed nami
Seria : -
Wydawnictwo : Novaeres
Stron : 832
Półka : Od wydawnictwa
Kto nigdy nie marzył o tym, by zamieszkiwać w pięknym, starym zamku, ukrytym gdzieś pośród chmur ? Z dala od ciekawskich spojrzeń zwykłych ludzi, którzy nijak nie mogą odnaleźć właściwej ścieżki do budowli ?
Każdy z nas choć raz, przez krótką chwilę pragnął odkryć w sobie jakiś głęboko ukryty talent; każdy chciałby mieć oparcie w najbliższych. Lena, choć porzucona przez rodziców, odnalazła w ramionach profesora Michaela CornerStone'a miłość, ciepło i bezpieczeństwo, tak potrzebne każdemu dziecku. Otoczona przyjaciółmi- pozostałymi nauczycielami, również mieszkającymi w Rose Castle, dorasta. A wraz z każdym kolejnym krokiem w dorosłość jej uczucia diametralnie się zmieniają...
Nieoczekiwanie Lena budzi się w szpitalnym łóżku, a jej dotychczasowe życie okazuje się bardzo realnym... snem. Może gdyby nie ten niezwykle podobny do Michaela doktor Brian, kobiecie łatwiej byłoby uwierzyć w przypadek...
Figiel losu czy przeznaczenie ?
Okładka nasuwa mi na myśl taką czystą sielankę... I tak jest. Właściwie w kwestii frontu tyle mam do powiedzenia- może jeszcze to, że odnajdując książkę w bibliotece, raczej bym po nią nie sięgnęła.
Wszystko wiecznie przed nami podobała mi się... do czasu. A konkretniej to do połowy. A jeszcze konkretniej- do momentu, w którym Lena budzi się ze śpiączki. Uwielbiam zamki, a co za tym idzie- dobrze mi się o nich czyta, kiedy przedstawione są w powieści. Do tego dodajemy szczyptę tej specyficznej, magicznej aury i historia jak znalazł. Dlatego pierwsza część (jeśli mogę to tak określić), gdzie poznajemy losy Michaela i Leny, mieszkających w Rose Castle, niesamowicie mnie urzekła. Prawdziwe uczucie między bądź co bądź starszym mężczyzną i jego młodą wychowanką zdarza się rzadko, przynajmniej w świecie realnym, dlatego to ich skomplikowane uczucie też w pewien sposób mnie porwało. Ale tak jak powiedziałam- do czasu. Kiedy już na arenę wkracza doktor Brian Crosentorne, plusy całej książki zaczynają blaknąć. Jest monotematycznie, schematycznie i wieje nudą- miłość i przeciwności losu. Pomysł na fabułę bardzo dobry- coś, gdzieś, kiedyś w innym świecie połączyło tę dwójkę, obecnie starają się obudzić w sobie dawne uczucie. Nieco gorzej jednak z wykonaniem, bo zamiast ciekawej historii, na końcu dostajemy słodką love story. A to niekoniecznie plus.
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Novaeres !
W takim razie sobie odpuszczę.;)
OdpowiedzUsuńChyba nie sięgnę
OdpowiedzUsuńchyba wszystkie uczelniane strony mają problemy z aktualizacją. mnie uniwerki nie były w tym wcale lepsze. cierpliwość to jedyne, co może nam w tym pomóc.
OdpowiedzUsuńPodziwiam cię, że odważyłaś się przeczytać tak obszerne tomiszcze. Ja miałam w planach się za nią zabrać, ale spasowałam, gdyż nie mam teraz zbyt wiele czasu na czytanie. Niemniej jednak w przeciwieństwie do ciebie lubię słodkie love story, dlatego chyba ostatecznie skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńTematyka może i mnie ciekawi, ale grubość tej książki skutecznie odstrasza, gdyż wiem, że nie miałabym czasu na czytanie tego tomiszcza :P
OdpowiedzUsuń