Żeby tylko trochę więcej wolności, a wreszcie strzelę jakiś nagłówek.
Słodki majowy weekend skończył się za szybko, a Kasia nadal nie ogarnęła mitów i Doświadczyńskiego <3
***
Autor : Isaac Marion
Tytuł : Wiecznie żywy
Seria : -
Wydawnictwo : Replika
Stron : 308
Świat
opanowały zombie, trudno jednak powiedzieć, czy w skutek zarazy, czy uderzenia
w ziemię meteorytu. R jest jednym z powłóczących nogami potworów, spędzając
dnie na jeżdżeniu ruchomymi schodami, słuchaniu muzyki i próbie wygrzebania z
pamięci jakichkolwiek wspomnień. Oczywiście, jak to zombie, poluje na ludzkie
mięso; wraz z grupą żywych trupów wyrusza na kolejne łowy, atakując grupę
nastolatków. Coś jest jednak nie tak, bo smakując mózg jednego z nich rodzi się
w nim coś na kształt ludzkich odczuć względem Julie, dziewczyny pożartego.
Jakie szanse u śmiertelniczki może mieć nadgnity chłopak,
trzymający w kieszeni mózg jej chłopaka ?
Kiedyś, dawno temu na czyimś
blogu przeczytałam recenzję owej książki, choć wydaje mi się, że wtedy nosiła
inny tytuł- "Ciała" ? A może po prostu "R" ? Nie pamiętam i
nie będę się nad tym głębiej zastanawiać. W każdym bądź razie już wtedy
zapałałam chęcią zapoznania się z niewątpliwie intrygującą lekturą- przede
wszystkim byłam ciekawa, jak autor rozegra sprawę uczuć między zwykłą
dziewczyną a trupem, z którego za kilka lat zostaną same kości. Ostatnio do kin
weszła ekranizacja pt. "Wiecznie żywy", zanim jednak udało mi się ją
obejrzeć, natknęłam się w matrasie na książkę, z filmową okładką oczywiście. No
cóż, ciekawość zwyciężyła i już wkrótce potem mogłam zacząć zajadać się
lekturą. Było warto ?
R jest jedynym w swoim rodzaju
zombie- snuje refleksje nad przeszłością, zgaduje kto był kim zanim dopadła ich
okrutna kara, kolekcjonuje przeróżne rzeczy w samolocie, który zamieszkuje.
Unormowany, rutynowy wręcz świat truposza zatrząsł się w posadach, gdy tylko
posmakował mózgu Perry'ego. Perry poniekąd oprowadza R po swoich wspomnieniach,
zmuszając zombie boya do coraz wnikliwszego poznawania Julie, ukochanej zjedzonego.
Dzięki temu wątpliwemu smakołykowi ocalił dziewczynę, rozpoczynając całą
spiralę dziwnych zdarzeń.
Powiem tak- lektura całkiem
całkiem, aczkolwiek mówiąc potocznie "tyłka nie urywa". Czytałam, bo
byłam ciekawa właśnie tego, co też autor zrobi, żeby Julie nie bała się związku
z chłopakiem, który- bądź co bądź- przypadkowo w końcu może ją zjeść.
"Wiecznie żywy" nie przyprawiła mnie o palpitacje serca i gorączkowe
modły do nieznanego autora o dalsze części, była raczej takim miłym czytadełkiem
na wieczór. Podobało mi się w niej to, że zombiaki były przedstawione w taki
ludzki sposób- jako istoty, które także odczuwają, mają coś w tych swoich
małych móżdżkach, a zabijanie jest przymusem. To jakoś zmieniło moje podejście
do tematyki zombie, gdyż- jako fanka horrorów- naoglądałam się filmów o żywych
trupach i niezbyt uśmiechało mi się do nich powracać. Co muszę przyznać- film
podobał mi się o wiele bardziej, chociaż wiadomo, że było też kilka różnic, jak
to przy ekranizacjach. Przede wszystkim w kinowej wersji kilku bohaterów,
zarówno ludzkich jak i nieżywych, pozostało bez szwanku, dodatkowo ciekawie
była ukazana walka truposzów z Kościstymi, istotami podobnymi do demonów oraz
łączenie sił ludzkich i sił zombie w walce przeciwko prawdziwemu złu, jakie stanowili
Kościści właśnie. Lubię ten motyw walki ramię w ramię, mimo widocznych różnic;
przyjemnie mi się na to patrzy.
Cóż, podsumowując, trudno
powiedzieć do kogo książka może przemówić; może do kogoś, kto poszukuje innego
obrazu zombiaków niż ten utrwalony np. w "świcie żywych trupów" ? Lub
kogoś, kto szuka motywu oryginalnego, bo jakby nie było, to zakochany zombie
boy jest czymś ciekawym i nowym w świecie wampirów, wilkołaków i zjaw. Warto
także zahaczyć o film, jest całkiem... zjadliwy.
Miałam na nią ochotę, ale Twoja recenzja dała mi do myślenia
OdpowiedzUsuńZombie to nie moje klimaty, a twoja recenzja mnie tylko w tym utwierdziła, że nie warto czytać
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy chcę ją czytać, bo raczej słabo wypada, z tego co się orientowałam. W ogóle wolę książki, które "tyłek urywają" :D
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie..
OdpowiedzUsuńRaczej nie jestem zainteresowana tą książką.
OdpowiedzUsuńMnie się podobało. Szczególnie spodobał mi się czarny humor zaprezentowany w powieści.
OdpowiedzUsuńMnie też się podobało, aczkolwiek nie uważam jej za pozycję cudowną ;)
UsuńJakoś nie mam ochoty na tę książkę, ale za to film z chęcią obejrzę :)
OdpowiedzUsuńPomimo wielu plusów jakie ma ta książka, na razie odpuszczę; )
OdpowiedzUsuń