piątek, 29 maja 2020

[616] Julie Clark- 'Ostatni lot' RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

***


Autor: Julie Clark
Tytuł: Ostatni lot
Seria: -
Wydawnictwo: Muza
Stron: 446

Claire Cook jest żoną wpływowego człowieka, planującego ubiegać się o fotel senatora. Cały świat wciąż pamięta jego matkę, która zrobiła wiele dobrego- zakładają, że Rory pójdzie w jej ślady. Wszyscy śledzą sielankowe życie małżeństwa Cook, nie zdając sobie sprawy z tego, iż to tylko pięknie opakowana tragedia. Claire i Rory są małżeństwem od ponad dziesięciu lat i prawie tyle samo czasu kobieta ukrywa przed wszystkimi efekty niezadowolenia męża. Nawet osoby z personelu pracującego w ich domu, będące wielokrotnie świadkami aktów agresji, przymykają na nie oko. Są zobowiązani podpisaną umową o lojalność, a zresztą Rory Cook poprawił byt ich i ich rodzin na tyle, że nie mają ochoty stawać w obronie jego żony. Ów akt dobroci w ogóle im się nie opłaca. Claire jest zdesperowana- chce wreszcie uwolnić się od męża, choć z doświadczenia wie, że zwykłą drogą sądową nie uda się tego zrobić. Szczególnie, że jego poprzednia partnerka zginęła w dziwnych okolicznościach, a niektórzy wciąż obarczają winą za jej śmierć Rory'ego. Zostaje tylko ucieczka... Ale nawet to misternie planowane przedsięwzięcie jakimś sposobem zostaje odkryte przez agresora i zamiast do Detroit (gdzie Claire miała przeprowadzać rozmowy w ramach ich charytatywnej fundacji) ma lecieć do Portoryko. Kobieta jest załamana, ale posłusznie udaje się na lotnisko. Wie, co czeka ją po powrocie, ale ostatnia droga ucieczki została właśnie odcięta- nie ma pieniędzy, kontaktów do przyjaciół, nic. 

Pani Cook nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że na lotnisku czeka na nią ktoś, kto równie desperacko pragnie odciąć się od poprzedniego życia.

Przemoc domowa -choć mówi się o tym nieustannie- wciąż pozostaje tematem tabu. Wciąż jest za dużo jej ofiar, a za mało zwycięstw. Wciąż przymykamy na to oko, starając się nie ingerować w czyjąś prywatność. W literaturze również ów temat przewija się bardzo często: od powieści od początku do końca fikcyjnych, po reportaże, opisujące rzeczywiste wydarzenia.  W przypadku Ostatniego lotu mamy do czynienia z fikcją, ale jakże dającą do myślenia! Wydawałoby się, że pieniądze i twarz, która niejednokrotnie ukazuje się w telewizji mogą zdziałać cuda. Okazuje się jednak, że osoby popularne mają o wiele większy problem, niż moglibyśmy przypuszczać. 

Wszystko, czego kiedykolwiek chciałaś, jest po drugiej stronie strachu.

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak w dobie internetu jest ciężko się ukryć. Okej, możemy usunąć konto z Facebook'a czy Instagrama, ale internet nie zapomina. Niektórzy kichają na swoją prywatność, dzieląc się najmniej istotnymi fragmentami swego życia z całym światem. Inni skrupulatnie wydzielają informacje, sądząc, że są wówczas bezpieczniejsi. Nic bardziej mylnego. Jeżeli ktoś chce, może znaleźć bardzo wiele. A jeżeli ktoś jest osobą publiczną, to tak naprawdę nie może się ukryć. Tak jak nasza bohaterka, Claire. 

Zrządzeniem losu udało jej się trafić na pokład zupełnie innego samolotu. Eva James, z którą w ostatnim momencie zamieniła się kartami pokładowymi, poleciała za nią do Portoryko. Claire może wreszcie odetchnąć z ulgą, choć wciąż zastanawia się, jak zdobyć pieniądze na życie i jakiś nocleg. Nieustannie rozmyśla też o tym, czy Rory po pozostawionym mu liście pożegnalnym odpuści, czy też od razu rzuci się do poszukiwań nieposłusznej żony. Niespodziewana informacja o katastrofie samolotu lecącego do Portoryko wybija główną bohaterkę z rytmu- zamiast niej zginęła niewinna kobieta, taka jak ona. I choć dla świata Claire jest już teraz tylko jeszcze jednym ciałem do odnalezienia to wie, że będzie musiała od tej pory poświęcić dwa razy więcej uwagi, by nie zostać odkrytą.

Cała fabuła tej powieści opiera się na nieustannej ucieczce przed przemocą domową- jak źle to o nas świadczy! O ludziach, którzy przez lata zamykali oczy na tragedię, jaka rozgrywała się w domu Cook'ów. O nas, że wciąż mamy obawy przed zgłoszeniem jawnych odgłosów przemocy za ścianą. Każdy z nas jednak woli dbać o własne dobro, i po części można to zrozumieć. 

Ani Claire, ani Eva nie miały w życiu lekko. Obie musiały walczyć o swój dobrobyt, wybierając bardzo ekstremalne szlaki. Głupi los, a może życiowy pech? Ciężko określić. Współczułam im obu, byłam niezwykle ciekawa tajemnic, jakie popchnęły Evę do ucieczki ze swojego miejsca zamieszkania. Ciekawe też było to, jakim cudem dowiedziała się, iż akurat tego dnia Claire będzie na lotnisku, i że potrzebuje pomocy w ucieczce. Do końca książki niecierpliwie czekałam na odpowiedź na to pytanie i mogę rzec tylko jedno- los płata nam niewątpliwie mało śmieszne figle. Choć czasami może ocalić życie.

Podziwiałam panią Cook; choć przez wiele lat znosiła agresję ze strony męża, to nie poddała się jej bezwolnie. Wiedziała, że jej życie zależy od jej "dobrego zachowania", starała się zminimalizować ryzyko przemocy ze strony Rory'ego (choć wiadomo, że nie zawsze się to udaje), skrycie żyjąc nadzieją na ucieczkę. Nie poddała się. Cicho, acz walczyła o siebie. 

Ostatni lot to książka z nieustannym napięciem- "znajdzie mnie czy nie znajdzie?". Chce się ją przeczytać na raz, by w jednym momencie wchłonąć wszystkie tajemnice bohaterów. To cierpienie, ból i samotność, ale również przebijająca się przez tę twardą glebę nadzieja. 

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Muza!


6 komentarzy:

  1. Czytałam i bardzo mi się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszy, gdy powieści obyczajowe inteligentnie poruszają tak ważne problemy współczesnych społeczeństw.

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę miała okazję ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej książce, jednakże nie mam jej w planach czytać. Może w przyszłości to się zmieni, ale na ten moment ją sobie odpuszczam :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś dla mnie, chętnie przeczytam jeśli trafi w moje ręce ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*