środa, 27 maja 2020

[615] Andrzej Mathiasz- 'Szlam'

***


Autor: Andrzej Mathiasz
Tytuł: Szlam
Seria: ?
Wydawnictwo: Replika
Stron: 415

Prokurator Adam Szmyt został "zesłany" do Lublina- może dlatego to miasto jawi mu się jako szare, brudne i ponure. Nie do życia. Mężczyzna wciąż ma nadzieję, że gdy sprawy w Warszawie trochę przyschną, to będzie mógł wrócić do pracy w stolicy. W tym momencie stoi jednak przy ruinach kościoła i patrzy na umaczany w ketchupie męski członek. Reszty ciała jak na razie nie odnaleziono. I choć bohater ma nadzieję, że szybko umorzy śledztwo (nie ma ciała- nie ma zbrodni), a amputacja penisa to czyjś jednorazowy "wybryk", to niestety okazała się ona płonna- już w kolejnych dniach Lublin drży przed seryjnym mordercą, który umieszcza odcięte członki swych ofiar w różnych budynkach sakralnych. Jako że prokurator błądzi jak we mgle, a sprawa nie staje się ani trochę łatwiejsza do rozwiązania, do pomocy przydzielono mu komisarz Anetę Brudkę oraz psycholog kryminalną, Magdalenę Chorobę. Czy to trio ma większe szanse na uchronienie kolejnych mężczyzn przed brutalnością sprawcy? I dlaczego na celowniku znajdują się tylko i wyłącznie mężczyźni... ?

Na taką książkę chyba jeszcze w swoim dorobku mola książkowego nie trafiłam. I to nie to, żeby w całości była jakoś specjalnie oryginalna- nie. Chodzi mi właściwie wyłącznie o wątek główny, czyli... amputację męskich członków intymnych. Były odcięte dłonie, nogi, zdarte twarze i wiele, wiele innych najwymyślniejszych tortur, ale z odciętymi genitaliami, które stałyby się centrum śledztwa, dotychczas (raczej) nie miałam do czynienia. Dlatego tym większa była moja ciekawość- do czego to prowadzi? Wiadomo, od początku miałam jakieś tam mgliste pojęcie, o co może chodzić, a dalsza część historii miała albo przekreślić moje domysły, albo je potwierdzić.

Jak pokręcona może być ludzka psychika. Patrzysz na twarz, przyglądasz się mimice, zaglądasz w oczy, rozmawiasz z kimś i myślisz, że w ten sposób tego kogoś poznajesz. A to przecież tylko kolorowe opakowanie w 3D. Wewnątrz, jak w jajku niespodziance, czai się zupełnie inny stwór. Potwór!

Początkowo zastanawiałam się, czy dostałam do przeczytania kryminał, czy raczej komedię kryminalną. Całe śledztwo było traktowane trochę po macoszemu, jak żart. No bo okej, ktoś komuś prawdopodobnie odciął penisa, ale świat zna historie, gdy do amputacji przyłożył rękę... właściciel owego narządu. A tu w dodatku policja nie mogła znaleźć reszty ciała, do żadnego spośród szpitali również nie zgłosił się nikt po amatorskiej amputacji. Prokurator Szmyt ma nie lada zagwozdkę; boleśnie jest patrzeć na upaćkanego w ketchupie penisa, pozostawionego na pożarcie zwierzakom. Sprawczyni -gdy już po jakimś czasie ustalono, że z całym prawdopodobieństwem stoi za nimi kobieta- została określona jako "Ch***owa Rzeźniczka", a śledztwo "gnało" do przodu niczym... ślimak. Nie powiem, ten ślamazarny początek nieco mnie zniechęcił; postanowiłam jednak wiernie trwać przy bohaterach do końca i opłaciło się to, bo z rozdziału na rozdział działo się coraz więcej.

Prokurator Adam Szmyt również na początku historii nie porwał mojego serca. Wiecie, wszelkiej maści thrillery oraz kryminały poniekąd przyzwyczaiły nas do stróżów prawa, jawiących się niemalże jako superbohaterowie: bystrzy, cwani, olśniewająco inteligentni, potrafiący wejść w umysł sprawcy jak nikt inny. A tutaj nasz bohater zdawał się taki... flegmatyczny, kompletnie nie pasujący na stanowisko prokuratora. No i przede wszystkim marzył o tym, aby mógł umorzyć śledztwo. Niezbyt interesowało go schwytanie sprawczyni, oczywiście do pewnego momentu. Adam był zniechęcony sytuacją, w jakiej się znalazł- przymusowym przeniesieniem do Lublina, szarością miasta, brakiem jakiejkolwiek znajomej duszy w nowym mieście. Zakładam, że po części to również wpłynęło na jego wydajność w pracy. Z drugiej strony takie przedstawienie -bądź co bądź- głównego bohatera na poważnym, prokuratorskim stołku sprawiło, iż zdawał mi się bardziej ludzki. Wszyscy miewamy gorsze chwile, a policja ani sądy nie są wypełnione ponadprzeciętnymi ludźmi, którzy daliby wszystko, by zabrać się za rozwiązanie spraw dotyczących morderstw. Zresztą, później Adam Szmyt tylko zyskiwał, bo wreszcie chyba "poczuł miętę" do tej sprawy, chcąc doprowadzić morderczynię przed sąd. 

Bo w ludziach głęboko tkwi zło i jest ono dużo silniejsze od największego dobra. Pan Hyde w każdym z nas jest zdecydowanie potężniejszy od doktora Jekylla. A cały rozwój cywilizacyjny powoduje tylko, iż dostaje on w swoje ręce coraz przemyślniejsze narzędzia do niszczenia, zadawania cierpień, zabijania. Dlatego ludzie zawsze są panami Hyde, a tylko bywają, i to z rzadka i zwykle na krótko, doktorami Jekyllami. 

Nierzadko towarzysząc głównemu bohaterowi w jego podróży do odnalezienia odpowiedzi nie zgadzamy się z jego punktem widzenia; mamy ochotę złapać go za bety i wykrzyczeć prosto w twarz, kto jest prawdopodobnym sprawcą, jak również podsunąć prosto pod nos wszelkie ewidentne skrawki dowodów. Niejednokrotnie my, czytelnicy, sami wyprowadziliśmy się tym w pole, przy delikatnym poszturchiwaniu autora, który za niezwykle zabawne uznaje wyprowadzenie nas na manowce. W tym wypadku -o dziwo- szłam krok w krok ze Szmytem, od ręki przyjmując (i zgadzając się!) z jego tokiem rozumowania. Obstawiłam nawet te same osoby, co nasz bohater. Na szczęście i dla nas, i dla historii, to było pudło. Pan Mathiasz nie rzucił nam prostych rozwiązań, a jedynie skraweczki, które głodny czytelnik przełożył na swoje. Sprawa była o wiele, wiele bardziej zagmatwana, niż początkowo się wydawało. Zakończenie to istna petarda, taka, która po pierwszym "wizgu" wybucha jeszcze raz- mocniej, intensywniej. Warto było dla niego przedrzeć się przez foszki i wzajemne obśmiewanie bohaterów!

Z całego serca życzę sobie i innym fanom Szlamu (bo na pewno takowi będą), aby powstała kontynuacja. Adam Szmyt, Aneta Brudka i Magdalena Choroba są tak od siebie inni, że tym bardziej do siebie pasują. Jestem ciekawa, co też jeszcze mogą zrobić w kolejnych książkach.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Replika!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*