niedziela, 29 grudnia 2019

[567] Gilbert Keith Chesterton- 'Człowiek, który był Czwartkiem'

***


Autor: Gilbert K. Chesterton
Tytuł: Człowiek, który był Czwartkiem
Seria: -
Wydawnictwo: Zysk i S- ka
Stron: 232

Organizacje anarchistyczne stawały się coraz popularniejsze za czasów króla Edwarda; zrzeszały osoby, które płonąc z nienawiści do ludzkości, gotowe były na najkrwawsze rozwiązania. Skoro jednak działały w ukryciu, a ich członkowie byli niemalże nieuchwytni, policja ze Scotland Yardu wpadła na inny pomysł- rozpoczęła werbowanie chętnych, którzy przeniknęliby do tego tajemniczego środowiska. Jednym z "nowych stróżów prawa" stał się młody poeta, Gabriel Syme. Jego zadaniem jest powstrzymanie anarchistów przed podłożeniem bomby. Rusza więc ich tropem prosto do Francji, gdzie stara się powstrzymać tragedię.

Szczerze mówiąc, na początku nie wiedziałam, czego się spodziewać. Opis był niby prosty, niby wszystko było wiadomo od razu, ale to tylko pozory- o czym przekonałam się, zagłębiając w fabułę.

Gdy Syme przebił się do zgromadzenia anarchistów, nie do końca wiedział, co go czeka; wykorzystując swój wrodzony spryt sprawił, że nie został wykryty przez wrogów. Siedmiu mężczyzn zasiadających w owej grupie przybrało pseudonimy związane z dniami tygodnia, ich przewodniczący określał się mianem Niedzieli. Postawny mężczyzna, budzący grozę wydawał się nie do zdarcia; patrzył w taki sposób, jakby zamiast oczu miał laser. Niejeden myślał, że ich wódz wie o nim wszystko; dlatego budził postrach, ale i swego rodzaju szacunek. 

Człowiek, który był Czwartkiem ma zaledwie dwieścietrzydzieści stron i rozpoczynając na świętach przygodę z tą pozycją byłam pewna, że zajmie mi ona zaledwie kilka godzin. Nie wiem, w jakim stopniu moje czytelnicze spowolnienie wynikało z szału przygotowań, odwiedzin, etc., a w jakim od niemożności wciągnięcia się w tę historię. 

Syme kłamał, Syme kręcił, Syme uciekał; później okazuje się, że w tej niewielkiej grupce europejskich anarchistów ma więcej popleczników, niż początkowo mogłoby się wydawać. Cała ta historia jest tak zakręcona, że w pewnym momencie trudno się w niej połapać. Wszyscy gonią za czymś, o czym tak naprawdę mają znikome pojęcie. Działają dla dobra sprawy, ale tak naprawdę sami nie wiedzą, kto jest ich wrogiem. Łatwo grać im na nerwach, na pewności celu. Anarchia naprawdę pochłonęła tę książkę- do tego stopnia, że sami bohaterowie nie wiedzą, po której stoją stronie. A może bardziej nie zdają sobie sprawy, kto przyjaciel, a kto wróg. 

Ta pozycja jest wypełniona absurdem, aczkolwiek nie takim negatywnym. Nie wiedzieć czemu, wydawała mi się podobna do Ferdydurke- może przez takie swoiste gonienie własnego ogona. Zdaję sobie sprawę, że z tej recenzji możecie niewiele zrozumieć, ale mam taki mętlik w głowie, że ciężko mi go jakoś uporządkować. 

Człowiek, który był Czwartkiem to nie jest książka zła; w pewien sposób tak prosta, że aż skomplikowana. Po pierwszym czytaniu niewiele z niej wyniosłam i zastanawiam się, czy gdybym podeszła do niej jeszcze raz, to byłoby lepiej? Ciężko orzec. W jej przypadku moja ocena jest neutralna- ani mnie nie irytowała, ani też nie skłoniła do jakiejś głębszej refleksji.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Zysk i S- ka!




1 komentarz:

  1. Jakoś nie jestem przekonana do tej książki. Raczej się na nią nie skuszę w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*