czwartek, 4 kwietnia 2019

[512] Keith Donohue- 'O chłopcu, który rysował potwory'

***


Autor: Keith Donohue
Tytuł: O chłopcu, który rysował potwory
Seria: -
Wydawnictwo: Prószyński i S- ka
Stron: 408

Po wypadku, do którego doszło trzy lata temu, Jack Peter jeszcze bardziej zamknął się w sobie. Nie wychodzi na dwór, nie spotyka się z rówieśnikami, a jego jedynym przyjacielem jest Nick- chłopiec, który tego feralnego dnia był z nim w wodzie. Mimo że jego rodzice martwią się coraz większą obojętnością syna na świat, to ten nie odbiera tego w ten sposób, co rusz zapalając się do innych zajęć. Tym razem wydaje się, że już na stałe odnalazł swoje własne okno na świat- rysowanie. Ale w kręgu zainteresowań chłopca nie znalazł się krajobraz czy martwa natura; spod jego ołówka wychodzą przeróżne potwory, monstra tak straszne, że przeraziłyby niejednego dorosłego. 

Holly czuje się coraz bardziej zmęczona codziennością z chorym dzieckiem; każde przymusowe wyjście do lekarza z Jackiem Peterem u boku staje się niemalże walką o przeżycie. Do tego dochodzą coraz bardziej niepokojące wydarzenia- Tim, który zabłądził w zamieci śnieżnej, a wrócił z krwawymi ranami na szyi. Dziwne krzyki, niosące się znad oceanu. Pani Keenan nie wie, czy jest to wynikiem przemęczonego organizmu, czy w jej otoczeniu zaczyna dziać się coś o wiele bardziej przerażającego... 

W zeszłym roku miałam okazję czytać poprzednią książkę pana Donohue, która bardzo mnie rozczarowała. Dobry pomysł na fabułę, acz kompletnie niewykorzystany- to, co chyba najbardziej boli czytelnika. I choć przysięgałam na wszystkie świętości, że więcej po twórczość tego pisarza nie sięgnę, to postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę. Prawidłowo?

Pan Donohue wsadza nas do małego domku, znajdującego się praktycznie nad oceanem. Tim Keenan zajmuje się opieką nad synem, a także czuwa nad domkami wczasowiczów, zaściełających tamtejsze tereny w sezonie letnim. Holly z kolei pracuje zawodowo, a od jakiegoś czasu zaczęła ją nurtować tajemnica wraku, spoczywającego na dnie w pobliżu ich domu. Do tego dochodzą również codzienne utarczki z Jackiem Peterem i sporadyczna opieka nad Nickiem, synem zaprzyjaźnionej pary. I choć z własnym dzieckiem już od dawna nie może złapać choć najmniejszej nici porozumienia, to w ostatnim czasie Jack Peter zdaje się jeszcze bardziej oderwany od rzeczywistości. Co prawda kobieta cieszy się, że młodzieniec odnalazł chwilową pasję w malowaniu, ale nawet nie zdaje sobie sprawy, jakie szkody może wyrządzić niewinne z pozoru rysowanie.

Widzę znaczną poprawę; toczona przez autora opowieść wciąga, choć przez całą lekturę cichutki głosik z tyłu głowy powtarzał, że gdzieś już ten temat został przerobiony. Że już spotkałam się z kimś, kto posiadał umiejętności zbliżone do Jacka Petera. Cóż, nie mogę podać dowodu, więc ów temat porzucam. Ale miejcie to na uwadze. Przez chwilę miałam nadzieję, że może rysunki małego chłopca to fałszywy trop i autor po prostu odwraca naszą uwagę od faktycznego winowajcy wszystkich dziwnych zdarzeń z ostatniego czasu, ale nie; pan Donohue jak już się czegoś złapie, to nie daj Boże, żeby obrał nagle inną ścieżkę. To trochę taka sztywna zasada, gdyż nie pozwoliła mi zbytnio popuścić wodzy wyobraźni, ale cóż. I tak jest znacznie lepiej! Przynajmniej ani razu nie miałam ochoty zostawić książki niedoczytanej, bohaterowie też nie budzili mojej większej irytacji (z drugiej strony silnej miłości również nie). Było bardzo... układnie. Zgrabna historia, zgrabnie przedstawiona i nie budząca żadnych wątpliwości w czytelniku. Ba, autor nawet dał się ponieść tej fali, bowiem kompletnie zaskoczył mnie zakończeniem. Oby tak dalej!

Czy polecam? Jeżeli mieliście już styczność z twórczością Keitha Donohue to tak, żebyście mogli poprawić swoje zdanie o nim (o ile poprzednia książka również Was nie zachwyciła).  Jeżeli jeszcze się wstrzymujecie, to O chłopcu... wydaje się dobrą pozycją do eksperymentów. To taka powieść grozy w bardzo delikatnym wydaniu. 

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Prószyński i S- ka!


1 komentarz:

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*