***
Autor: Małgorzata Warda
Tytuł: Dziewczyna z gór
Seria: Kobiety to czytają!
Wydawnictwo: Prószyński i S- ka
Stron: 440
To miał być dzień jak każdy inny, z tą tylko różnicą, że nastoletnia Nadia mogła spędzić noc w przyczepie swojej ciotki, Wandy. Kochała tę kobietę jak rodzoną matkę- można rzec, że ciotka w pewien sposób dawała jej miłość, której skąpiła Olga. Ta noc jednak zmieniła wszystko w życiu jedenastolatki...
Kroki tak ciche, że nie usłyszał ich nikt z dorosłych. Szept mężczyzny, informującego, że jego wspólnik jest w pobliżu jej bliskich i jakikolwiek krzyk Nadii sprawi, że ukochani stracą życie. Pospieszne ubieranie się, gdy mężczyzna mówi jej, że idzie z nim. Droga przez mroczny las, próba ucieczki, fiasko.
Wiele lat później Michał i Olga nadal poszukują swojej zaginionej córki. W ich wspomnieniach wciąż jest tylko dzieckiem, choć od jej porwania minęło wiele lat. Mimo że policja wie, kto jest porywaczem, nie mogą natrafić na choćby najmniejszy ślad. I jak zwykle to przypadek sprawia, że Nadia ponownie staje w drzwiach domu rodzinnego. Dlaczego dopiero teraz? Co działo się w głowie młodej dziewczyny, porwanej przed wielu laty? Ile szans na ucieczkę tak naprawdę miała dużo, dużo wcześniej... ?
Twórczość pani Małgorzaty Wardy jest mi coraz bardziej znana, a tematyka Dziewczyny z gór trafiała w moje zainteresowania. Może nie tyle przez wzgląd na porwanie samo w sobie, ale przez możliwość zagłębienia się w psychikę tego rodzaju "zbrodniarza". Choć Jakub nie bardzo pasował do obrazu sprawcy, a już zdecydowanie jego motywacje.
Przez wiele lat jedynym towarzystwem dorastającej Nadii był Jakub, jej porywacz, niezmierzony las oraz oswojona wilczyca. Przez wszystkie te lata jakaś jej cząstka tęskniła do tego, co znane- domu rodzinnego, bliskich, jej psa. Inna część z kolei przyzwyczaiła się do leśnej codzienności. Jakub zresztą także nie zamierzał wyrządzać jej krzywdy, a jego relacja z Olgą z przeszłości stanowiła główny powód, dla którego jej córka stała się jego celem.
Nie mogłam się oderwać od tej książki; jako że miałam wersję na czytnik (a takimi zajmuję się głównie podczas podróży do i z pracy) miałam dość okrojoną możliwość czytania jej tzw. "cięgiem". Nie zmieniło to jednak nijak emocji, jakie towarzyszyły mi podczas lektury. Wciąż zastanawiałam się, jak z taką łatwością można przyzwyczaić się do obcego człowieka, a właściwie nawet przywiązać? Z drugiej strony Jakub był porywaczem zupełnie innego sortu, nie czerpał żadnych "seksualnych korzyści", i może to źle zabrzmi, ale poniekąd jego motywacja była dość czysta. Nie był chory psychicznie, nie możemy go również sklasyfikować jako socjopatę. Zwykły młody mężczyzna, który pewnego dnia postanowił uprowadzić dziewczynkę. Nie mając doskonałego planu i nie wiedząc, jak to się dla niego skończy.
Pani Warda w Dziewczynie z gór dała popis zarówno kunsztu pisarskiego, jak i umiejętności tworzenia postaci. Perfekcyjnie oddała targające młodą bohaterką wątpliwości, strach, nierzadko też współczucie. Jakub -choć porywacz- został oddany jako postać bardzo wrażliwa, wyczulona na drugiego człowieka. Zresztą, wiele w życiu przeszedł. Z dnia na dzień starał się jednak walczyć z demonami przeszłości. Czułam wobec niego swoisty podziw, choć porwanie było raczej aktem głupoty.
Czytaliście już książki pani Wardy? Jeżeli nie, to zachęcam- przepadniecie, tak jak ja!
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Prószyński i S- ka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*