***
Autor: Veronica Roth
Tytuł: Spętani przeznaczeniem
Seria: Carve the Mark/ t. 2
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 480
Czy zwykły, szary człowiek może przeciwstawić się knowaniom Losu...? A może istnieje sposób na oszukanie tego, co ponoć nieuniknione?
Akos miał być wyłącznie jej niewolnikiem, przynoszącym ulgę w cierpieniu; Cyra posiada bowiem dość nietuzinkowy dar od nurtu, zabija dotykiem. Chłopak z kolei potrafi łagodzić jego skutki, bronić dziewczynę przed niosącymi ból skutkami owego nietuzinkowego talentu. I choć pochodzą z dwóch różnych, nastawionych do siebie wrogo planet, a ich kolejnymi krokami od dnia narodzin kieruje fałszywy Los, młodzi zakochują się w sobie.
Cyra należy do rodu Noavek, znienawidzonego przez niemalże każdego człowieka. Powodem jest jej ojciec, Lazmet, z ręki którego wielu poniosło niezasłużoną śmierć. Odkąd jednak głowa rodu zaginęła gdzieś w kosmicznym uniwersum, do planety Thuhve powrócił jako taki ład. Do czasu... prawdziwi tyrani bowiem nie umierają. I nie wybaczają. Nigdy.
Veronicę Roth znam z -chyba- jednej z najpopularniejszych, zekranizowanych serii Niezgodna. Gdy więc pojawiła się możliwość przeczytania jej najnowszej książki, nie miałam żadnych oporów. W końcu jej twórczość wspominałam bardzo dobrze, przed czym więc się wzbraniać? Z jednej strony byłam ciekawa przedstawienia całej tej kosmicznej rzeczywistości, z drugiej opis z tyłu książki lekko mnie... hmmm... przestraszył? Jak czytamy: "Ona- zabija dotykiem, On- jest odporny na jej dar (...)". Strasznie zbliżony motyw co w Dotyku Julii Tahereh Mafi, prawda? Tych, którzy są chętni na lekturę, ale właśnie teraz przeczytali moje słowa, od razu pocieszę- te dwie pozycje nie mają ze sobą ani trochę wspólnego. No, może oprócz tego, że w obu występuje wątek miłosny (książka bez miłości? No co wy...).
Niestety, nie czytałam tomu poprzedniego, dlatego dość ciężko było mi się połapać w wydarzeniach, a nawiązania do nich były nikłe. Dlatego też musiałam na podstawie owych poszlak, po części odtwarzać wcześniejszy przebieg wydarzeń.
Cyra oraz Akos uzupełniają się w niemalże każdym calu. Ona posiada dar, który nie tylko przynosi śmierć, ale i ogromne cierpienie jego posiadaczce, on z kolei dotykając jej skóry, łagodzi dolegliwości. Ona jest z gatunku tych porywczych, którzy najpierw mówią, potem myślą, on- stonowany, cierpliwy. I kochają się z wzajemnością, co aż przebija z kolejnych kart książki. Paskudny Los jednak musi pokrzyżować jedyną dobrą rzecz, jaka spotkała ich w tym życiu. Kanclerz Isae wypowiada otwartą wojnę ludowi Thuhve, o ile nie zdecydują się na postawione przez nią warunki. Do tego uznany za zmarłego Lazmet Noavek wraca do gry... a jest to człowiek o wiele bardziej niebezpieczny, niż moglibyśmy przypuszczać.
Spodobało mi się stworzone przez autorkę kosmiczne uniwersum, podzielone na planety, które w dużej mierze są do siebie nieprzyjaźnie nastawione. Szkoda, że nie zaczęłam przygody z nową serią pani Roth od pierwszego tomu, być może wiele spraw byłoby dla mnie jaśniejszych. Miałam lekkie problemy z zapamiętaniem skomplikowanych imion czy nazw ludów (ale od czego jest notes?). W dużej mierze autorka kieruje naszą uwagę na polityczną sytuację między planetami, prywatne sprawy Cyry i Akosa owszem, są opisane, acz nie poświęcono im całej uwagi- mam wrażenie, że pewnie skupiono się na nich wystarczająco w tomie pierwszym. Ponadto poznajemy inne postacie- wspomnianą kanclerz Isae, porywczą kobietę, której niedawno zabito siostrę bliźniaczkę, jej przyjaciela z dzieciństwa imieniem Ast oraz Cisi, posiadającą dar -oględnie mówiąc- uspokajania, rzekłabym, że nawet lekkiej manipulacji.
Mimo całkiem sporej objętości Spętanych przeznaczeniem czyta się bardzo szybko, wystarczy przyzwyczaić się do "tamtejszego języka" (np. określeń jak tyk czy pora zamiast roku). Co do bohaterów... może gdybym czytała część pierwszą, miałabym inne podejście do niektórych spośród nich. Cyra jawiła mi się jako rozkapryszone dziecko, które głośno krzyczy, gdy ktoś odbierze mu zabawkę. Niby nie przejmuje się zanadto nienawiścią ludu, który z założenia powinien słuchać jej rozkazów, ale w głębi serca... chyba nie do końca tak było. Odebrałam ją jako bohaterkę bardzo często zakładającą maski odwagi, zdecydowania, podczas gdy przez jej słowa nierzadko przebijało... dziecinne zacięcie.
Podsumowując, najnowsza książka Veroniki Roth jest dobrą lekturą, acz w moim sercu wciąż będzie wygrywała Niezgodna. Spętanych przeznaczeniem szczególnie polecam tym, którzy lubią kosmiczne klimaty, politykę fikcyjnych państw oraz spory, mniejsze lub większe.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Jaguar!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*