***
Autor: Nikola Drozd
Tytuł: Czy można podświadomie szukać niepowodzeń?
Seria: -
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 296
A... to przyszła pisarka, pisząca listy i przesiadująca na dziewiątym piętrze. To dziewczyna ze złamanym sercem, depresją i nieco pokręconą osobowością. Ta książka, choć formą zupełnie tego nie przypomina, może zostać uznana za swego rodzaju pamiętnik bohaterki.
Zapraszam do świata Anastazji, która dla świata jest tylko A...
Bo widzisz, dziewczynko, chłopcy tacy są. Pieprzą, że cię kochają, żeby później móc cię pierdolić. Tak życie czasami wygląda, że dobre dziewczyny chcą złych chłopców, a źli chłopcy chcą dobrych dziewczynek, żeby móc uczynić je złymi.
Czasem decyduję się na jakąś książkę i potem długo się zastanawiam, co mnie do tego podkusiło. Jakiś złośliwy chochlik? Nieee, zazwyczaj przyciągająca wzrok okładka i pokrętny, niczego nie ujawniający opis. Wielokrotnie już żałowałam swojej decyzji, bo przecież za pięknym frontem nie zawsze kryje się równie dobra historia. Zacny wstęp, co? Tym razem jednak Moja Wewnętrzna Czytelnicza Bogini (50 twarzy Grey'a się kłania...) podarowała mi ogromny prezent. Trafiłam bowiem na książkę, którą nie dość, że da się czytać bez podniesionego ciśnienia, to jeszcze była tak dobra, że jej przeczytanie zajęło mi zaledwie kilka godzin.
Prawda jest taka, że zakochana kobieta to stracona kobieta.
Macie tak czasem, że jak już przeczytacie dobrą książkę i aż kipicie od emocji, swędzą Was palce do jak najszybszego napisania oddającej wszystkie pozytywne strony lektury recenzji, to brakuje Wam słów? Cierpię na tę chorobę obecnie. Moje słowa na pewno w pełni nie oddadzą mojej fascynacji ową pozycją, jednak postaram się zrobić to w miarę dobrze.
KURWA
Niektórych wydarzeń, obelg, poniżeń, nieprawd, wstrętu i miłości nie można zapomnieć, gdyż nic tak nie uwiera człowieka jak pamięć.
O tym, że okładka przekonała mnie do przeczytania, już wiecie. Główna bohaterka, nasza A..., jak już wspominałam ma pewne problemy. Jest zbyt uczuciowa? Może. W każdym bądź razie tak bardzo zaplątała się w to wszystko, iż ciężko jej jest porzucić swój dotychczasowy obraz. Nie wiem, ile ma lat; gdzieś przez strony swoistego pamiętnika przewinęło się opcja, że to nastolatka. Na tyle jednak pogubiłam się w potoku myśli narratorki, że nie jestem co do tego ani przekonana, ani pewna. Wolę więc ów temat pozostawić bez domysłów. To po prostu zagubiona dziewczyna ze złamanym sercem, jakich wiele. Ale tylko ona, jedna z nielicznych postanowiła odsłonić się nieco przed światem.
Mam sposób na uczucia, po prostu udaję, że ich nie mam. Mówię: "Pieprzyć to" i uśmiecham się najpiękniej w moim mieście, ale tak naprawdę brnę w to głębiej i głębiej. Jestem tak głęboko, że prawie się topię. Znalazłam sposób na wszystkie emocje, tak zwyczajnie pieprzę je.
A zresztą, czy wiek bohaterki jest ważny, kiedy książka jest po prostu dobra? Nie sądzę.
Dodatkowo w Czy można podświadomie... urzekła mnie kompozycja. Krótkie, kilkustronicowe rozdziały pełne życiowych przemyśleń, do tego każdy z nich rozpoczynał się krótszą formą, cytatem, będącym również dziełem autorki. Uwielbiam poruszające cytaty, dlatego oddałam swoje serce tej lekturze. Oczywiście, gdyby były bezsensowne, nawet nie zwróciłabym na nie uwagi. Ale jak na mój gust- nie są.
Czy można podświadomie szukać niepowodzeń? to książka- rzeka, która porwie Cię uczuciowym prądem. Może rozbijesz się gdzieś o pobliski kamień, a może popłyniesz z nią dalej. Niektórzy mogliby rzec, iż jest to lektura infantylna, przeznaczona dla nastolatek przeżywających pierwsze rozterki uczuciowe. Ale nie, po stokroć nie! Ja Wam serdecznie lekturę polecam.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novae Res!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*