piątek, 8 grudnia 2017

[417] Michael Poore- 'Dziesięć tysięcy żyć'

***


Autor: Michael Poore
Tytuł: Dziesięć tysięcy żyć
Seria: -
Wydawnictwo: Prószyński i S- ka
Stron: 512

Milo przeżył już wiele żywotów, a jednak żaden z nich nie zbliżył go do tak wyczekiwanej przez dusze Doskonałości. Zawsze było coś nie tak, żeby tylko jeden, maleńki szczegół i bohater ponownie lądował w Rzece, w miejscu, gdzie trafiają wszystkie dusze po śmierci. Jednak w owym miejscu czeka na niego ktoś ważny, dzięki czemu kolejne niepowodzenie nie pozostaje w pamięci Mila na długo. To Suzie, dla innych zwana Śmiercią, której stęsknione ramiona tylko czekają na powrót mężczyzny. Szkopuł w tym, że każda dusza ma pewną pulę możliwości do naprawy samej siebie, a Milowi pozostało zaledwie... 5 żywotów. Inaczej rozpłynie się w Nicości. Aby na zawsze pozostać z ukochaną Suzie, musi szybko znaleźć sposób na pokonanie Równowagi i Wszechświata.

Zaintrygował mnie temat reinkarnacji, choć oczywiście jest tutaj ukazana w nieco inny sposób. Ale cóż, tak mało ostatnio oryginalnych książek, pomyślałam więc: "czemu nie?". Może kolejny autor rozkocha mnie w swoim piórze? A jednak... nie do końca tak było.

Autor miał bardzo dobry pomysł na fabułę, ale... czasem to za mało. Zapewne niejednokrotnie czytaliście jakąś książkę, wszystko niby było z nią w porządku i tak naprawdę nie było się do czego przyczepić, ale czegoś zabrakło. Tego magicznego "cosia", który sprawia, że zarywamy dla takowych lektur noce. Owszem, ja do Dziesięć tysięcy żyć nie mogę się przyczepić, gdyż historia była spójna, ciekawa i szybko się ją czytało, jednakże wątpię, że zapamiętam ją na długo.

W dążeniu Mila do Doskonałości odczytałam pośrednie znaki od pana Poore odnośnie tego, jak my, ludzie, powinniśmy żyć. Nie chodzi mi tu o natychmiastowe zarzucenie swoich wad i życie zgodne z Pismem Świętym. Nie. Autor podkreślił, że choć Milo ma setki żywotów, to my mamy wyłącznie jeden. I to od nas zależy, jaki będzie. 
Owszem, możemy być gnuśni, zakochani w sobie, bezczelni, ironiczni, krzywdzący innych. Możemy całe dnie przeleżeć na kanapie płacząc, jak to nie jest nam źle na tym łez padole. I prawdopodobnie gdybyśmy mieli szansę zmartwychwstania, to część z nas pokusiłaby się o poświęcenie jednego życia dla klapnięcia na sofie po wieki (z książką najlepiej, prawda? ;) ). Ludzie jednak w ciągu jednego żywota muszą dać z siebie wszystko.

No i nie zapominajmy, że Milo dążył do Doskonałości z konkretnego powodu. A raczej dla konkretnej osoby. Suzie dedykował zachodzące w nim zmiany, ona była jego "motorem napędowym" do osiągnięcia tego, co mogło pomóc im być razem już na zawsze. Tym razem miłość jako siła ocalająca.

Dziesięć tysięcy żyć to dobra lektura, aczkolwiek dla mnie czegoś zabrakło. Niemniej jednak polecam każdemu, kto lubi czytywać książki o ciekawej tematyce.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Prószyński i S- ka!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*