***
Autor : Joanna Patrzylas
Tytuł : Virion
Seria : ?
Wydawnictwo : Novaeres
Stron : 260
Cywilizacja zatoczyła koło- w skutek zagłady sprzed tysiąca lat ludzie cofnęli się w rozwoju, żyjąc jak w czasach średniowiecza. Mimo tego Thymeńczycy prowadzą spokojną egzystencję, bez niepotrzebnych konfliktów. W ich osadzie panuje sprawiedliwość, zaś ludzie są dla siebie życzliwi. Jednak pewne zjawisko coraz bardziej niepokoi władcę, Viggo; pod mury Thymenu podchodzi zielona mgła, zwana virionem, która opętawszy człowieka, popycha go ku złu. Nikt nie wie, jak pozbyć się złowrogiej siły- jedyna nadzieja w starożytnym ludzie, żyjącym w zgodzie ze Źródłem.
Wyprawa może okazać się fiaskiem, ale i... sukcesem. Grupa bohaterów rusza w drogę, by ocalić swój świat przed agresją.
Jak zakończy się ta podróż?
Świat bez agresji, kłótni, zła- czy to w ogóle możliwe? Patrząc na obecną sytuację: nie. Tym chętniej sięgnęłam po Virion, ciekawa, jak też autorka poradziła sobie z owym zagadnieniem...
Spokojna, wręcz sielska osada Thymen- tu panuje pokój i dobro. Za wszelkie przejawy agresji lud posądza virion, "złonośną" mgłę, podchodzącą coraz bliżej murów. Co ciekawe osadnicy, choć żyją jak w czasach średniowiecza, tak naprawdę powinni nas wyprzedzać w rozwoju. Wszystkiemu winna jest zagłada, eskalacja zła, która doprowadziła do załamania i zniszczenia wszystkiego, co ludzie wynaleźli do tamtej pory. A teraz spójrzcie na to, co nas otacza- wojny, morderstwa, nieustające kłótnie. Czy już kierujemy się w stronę dna? Czy nam też może grozić coś podobnego? Trudna sprawa, aczkolwiek pani Patrzylas dała mi do myślenia.
Zazwyczaj koniec świata przedstawia się jako efekt złego "gospodarowania" tym, co dała nam w prezencie Natura; Virion to opowieść o tym, jak człowiek doprowadził do własnej degradacji. Jednocześnie jednak zagłada przyniosła jakiś pozytywny efekt, bowiem Thymeńczycy nie wiedzą, co to zło. Są niewinni niemal jak niemowlęta. Cofnęli się, ale ta zmiana wyszła ludzkości na dobre. Ciekawe, prawda? Pozytywna degradacja, coś nowego.
Virion sprawia, że mieszkańcy zaczynają zachowywać się jak... my. Mgła ich opętuje, zalewa serca, burząc wszelkie obronne mury. Jest coraz bliżej... dlatego "głowy osady" muszą jak najszybciej znaleźć sposób, jak poradzić sobie z nowym, nieznanym wrogiem.
Historia jest bardzo ciekawa; przez większość książki towarzyszymy w podróży starszemu synowi władcy, Kenrilowi oraz jego przyjaciołom. Możemy przypatrywać się nowym krajobrazom, słuchać opowieści o ludach nam nieznanych, patrząc na przeróżne dziwy. Czytając, jak bohaterowie muszą zmierzyć się z agresywnym niedźwiedziem (efekt virionu) miałam mieszane uczucia. Dlaczego? Prawdopodobnie przez to, że Kenril dotychczas nigdy nie spotkał się z agresywnym zwierzęciem, co nie zmniejszyło jego wyrzutów sumienia po zabiciu go. Cóż, "grzeczne" leśne zwierzaki to dla mnie kompletna abstrakcja.
Pewnie myślicie, że w dwustu sześćdziesięciu stronach zamyka się historia o próbach opanowania atakującego zła? Otóż nie. W prezencie dostajemy również wątek miłosny. Na szczęście nie pochłania całego pomysłu, pani Patrzylas nie koncentruje się wyłącznie na pokazaniu, jak mocna więź łączy dwójkę bohaterów- nie. Miłość jest, ale nie najistotniejsza. Walka o dobro to główny wątek i tego konsekwentnie się trzyma.
Zakończenie wskazywałoby na to, że będą kolejne tomy, zresztą- virion wciąż nie został zwalczony. Myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić Wam tę pozycję.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novaeres!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*