Głupota niektórych ludzi naprawdę mnie zadziwia i tak się zastanawiam- czyja to wina, że tacy ludzie wciąż egzystują ? -.-
Muszę popracować nad nowym szablonem. Muszę tak wiele rzeczy, że... nie robię nic. Voila.
***
Autor : Adam Podkowa
Tytuł : Ciemna strona oświecenia
Seria : -
Wydawnictwo : Novaeres
Stron : 378
Półka : Od wydawnictwa
Rak dla każdego z nas brzmi jak wyrok śmierci i choć medycyna ciągle się rozwija, to do tej pory nie znaleziono skutecznego lekarstwa na tę coraz powszechniejszą chorobę. Mówi się nawet, że każdy z nas nosi w sobie zalążek raka, który potem zwyczajnie rozwija się bądź nie... oszczędzając cierpienia nam i naszym bliskim. Jarek nie miał tyle szczęścia- gdy go poznajemy, przebywa właśnie w jednym z wrocławskich szpitali. Nie dociera do niego prawie nic z otoczenia, nie rozpoznaje osób, a w głowie wciąż słyszy brzęczenie dziwnej maszyny. Aż pewnego razu zdarza się cud i chłopak staje na nogi, a wszelkie objawy choroby znikają jak ręką odjął. Jarek utrzymuje, że to sprawka Boga, ale czy na pewno... ?
Front w ogóle mi się nie podoba i zapewne nie zwróciłabym na książkę uwagi w bibliotece. W dodatku zmylił mnie tytuł- mam tendencję do niesprawdzania książek na stronie księgarni internetowej przed ich "zamówieniem" do recenzji u wydawnictwa; Ciemna strona oświecenia więc zdawała mi się być pozycją... historyczną. Do niedawna co prawda historii nienawidziłam całym sercem, dziś jednak patrzę na nią przychylniejszym okiem (może to zmieni się w czasie sesji). A tu niespodzianka, bo w kopercie czekała na mnie powieść o nastoletnim Jarku, a nie fakty o wybrykach ludzi z oświecenia. Warto było ?
Jarek jest biedny i nie ma co tego ukrywać- ojciec porzucił rodzinę lata temu (dla innej kobiety, jak utrzymuje ciotka chłopaka) i do tej pory mało się swym synem interesował, a matka pracowała jako sprzątaczka, odsyłając każdy otrzymany od ojca chłopaka grosz ponad stan tam, skąd przyszedł. Wiodą w miarę spokojne i ustabilizowane życie, dopóki "sielanki" nie przerywa choroba nastolatka.
Sama nie wiem, co napisać; nie mogłam się zmusić do czytania, bo pozycja ta prawie w ogóle nie budziła we mnie emocji- no, może pod koniec. Z drugiej strony książki nie można przypisać do czytadeł, które odrzuca się od siebie na kilometr... Z czystym sumieniem zostawię więc ocenę Wam, drodzy czytelnicy :)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novaeres :)
Nie lubię czytać książek o nowotworach. Ten temat mnie przeraża i nawet nie chce o nim myśleć, dlatego choćbyś nawet zachwalała to i tak nie skusiłabym się na ową pozycje. Na szczęście widzę, że jest ona bardzo przeciętna i nie warto tracić na nią czasu, więc tym bardziej spasuje.
OdpowiedzUsuńNieźle Cię ten tytuł zmylił:D
OdpowiedzUsuńCo do książki to jakoś szczególnie mnie nie zainteresowała, ale nie mówię nie.
Przeczytam i ocenię czy mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńna ogół książki tego typu budzą we mnie zainteresowania, ale by dobrze oddać temat choroby trzeba się odznaczać nie lada wyczuciem. mało który autor to potrafi.
OdpowiedzUsuńZ jednym mogę się zgodzić: okładka jest okropna, a Twoja recenzja nie za bardzo zachęca, więc pewnie się nie skuszę. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, chyba nie sięgnę
OdpowiedzUsuńRaczej odpuszczę. Nie widzę tutaj nic co zwróciłoby moją uwagę.
OdpowiedzUsuń