czwartek, 22 października 2020

[645] Louisa May Alcott- 'Chłopcy Jo'

 ***


Autor: Louisa May Alcott
Tytuł: Chłopcy Jo
Seria: Małe kobietki/ t. 4
Wydawnictwo: MG
Stron: 500

Witamy w Plumfield! Miejscu, gdzie każdy znajdzie wsparcie, rodzicielską miłość i przyjaźń młodych serc. Choć nasi chłopcy dorośli i zmężnieli od naszej ostatniej wizyty w tym miejscu, to wciąż z przyjemnością zwracają się o radę do swojej przybranej matki, Jo. Ten rok przyniósł naszej grupce wiele zmian- na szczęście większość z nich możemy uznać za pozytywne. Wejdźcie i rozgośćcie się!

Doskonale wiecie, że za tą serią skoczyłabym w ogień. Uwielbiam, po prostu uwielbiam przenosić się do Plumfield, do tych czasów, gdy kobiety dopiero zaczynały walczyć o swoje, a mężczyźni byli prawdziwymi dżentelmenami. Gdzie wszystko było dobre, a każdy mógł liczyć na zrozumienie oraz wsparcie. Choć to powieści obyczajowe, dla mnie są niczym baśń- o dobrym, spokojnym życiu, wypełnionym życzliwymi ludźmi.

Cóż mogę rzec; te książki z tomu na tom nie zmieniają się zbyt wiele w żadnym elemencie. Mimo nielicznych burz otacza nas sielankowa atmosfera oraz dobroć, która z łatwością przegania ciemne chmury, napływające znad horyzontu. Zmieniają się wyłącznie bohaterowie, a może lepszym określeniem byłoby "dojrzewają". Na przykład Dan, ten niepokorny chłopiec, sprowadzony do Plumfield z ulicy, gdzie musiał radzić sobie zupełnie sam, a przez to nabył kilka wątpliwych umiejętności radzenia sobie w życiu. Teraz jest rosłym mężczyzną podróżującym po świecie, lecz stroni od wszelkiego rodzaju złych czynów. Nie mówię, że od razu zmienił się w anioła, bo i w jego przypadku możemy mówić o pochopnych decyzjach, ale na pewno opieka państwa Bhaer odmieniła jego spojrzenie na życie, codzienność. Jest mężczyzną, który walczy ze swoimi demonami. W życiu pozostałych wychowanków również dochodzi do wielu zmian- wyjazdy za granicę na studia, walka o swoją przyszłość, miłość. To wszystko znajdziecie w Chłopcach Jo.

Czy lektura traci na wartości, skoro jest tak bajecznie sielankowa, że aż poniekąd nierzeczywista? Nie sądzę. Zazwyczaj czepiam się braku oryginalności i wspomnianej już nierealności, aczkolwiek w tym wypadku wydaje się ona... w porządku. Każdy, kto towarzyszył rodzinie March przez co najmniej dwa tomy wie, czego może się spodziewać po reszcie cyklu. Wydaje mi się, że utwory pani Alcott nie mają na celu zaskakiwać czytelnika, lecz nieść mu swoiste ukojenie, uspokojenie emocji towarzyszących nam każdego dnia. To taka literacka przerwa od życia, gdy czytając przestajemy rozmyślać nad problemami dnia codziennego. Takie książki są równie ważne.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu MG!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*