środa, 12 sierpnia 2020

[629] Ewa Los- 'Ćma'

 ***




Autor: Ewa Los

Tytuł: Ćma

Seria: -

Wydawnictwo: Novaeres

Stron:  748

Marta ze wszystkich sił pragnie opuścić małe miasteczko, w którym przyszło jej żyć. Nie widzi tu dla siebie perspektyw, choć prawda jest taka, że sama niezbyt zadbała o swoją przyszłość- oblała maturę, a jej dni wypełnione są licznymi imprezami oraz seksem z przygodnymi partnerami. Czuje zazdrość na myśl, iż niedługo ma ich odwiedzić jej kuzynka, która ma wszystko: pieniądze, świetlaną przyszłość i bogatego narzeczonego, a do tego mieszka za granicą. Nie wierzy w dobre intencje Julii i stara się nieco ugasić zapał mamy. Gdy kuzynka przybywa do ich miasteczka, okazuje się, że wiezie ze sobą bardzo złe wiadomości...

Marta chce powstrzymać jakoś tę karuzelę. Chce dobrze, ale wychodzi nie tak, jak powinno- w wyniku jej rozmowy z dziewczyną Julia zostaje pobita, a ona i jej obecny chłopak Patryk kradną pieniądze z konta dziewczyny i decydują się na ucieczkę z kraju. Tylko czy Marta może ufać Patrykowi? Czy nagły przypływ gotówki nie zabije w nich tego, co ludzkie... ?

Ktoś jednak postanawia wyciągnąć pomocną dłoń do zagubionej bohaterki. Ktoś, kogo poznała przypadkiem, lecz poczuła... coś więcej. Niestety, to dopiero początek bardzo trudnej drogi do odrodzenia.

Gdy otrzymałam do przeczytania to tomiszcze, miałam cichą nadzieję na na tyle dobrą historię, że pochłonę ją bez najmniejszych zgrzytów. Nawet nie chcę wspominać, ile razy chciałam się poddać podczas lektury. Z ciekawości przejrzałam oceny na portalu LubimyCzytać i byłam zdziwiona, że ta pozycja ma tak wysokie noty. To jeden z powodów, które motywowały mnie do kontynuowania lektury. Drugim było to, że chyba po raz pierwszy zdarzyło mi się, że książka zupełnie mi się nie podobała, ale przeczytałam ją z czystej ciekawości do samego końca. Chciałam wiedzieć, co jeszcze wydarzy się w życiu Marty i choć niejednokrotnie miałam ochotę uderzyć się otwartą dłonią w czoło, to wygrałam. Wygrałam z Ćmą!

Podczas ucieczki z Patrykiem Marta poznała Mikaela, lekarza- muzułmanina, który od początku wpadł jej w oko. Wiedziała, że jest zaręczony i nie ingerowała w jego związek. Mężczyzna sam, z własnej woli, pomagał jej jak tylko mógł. Czuli wzajemne przyciąganie, które wkrótce zmieniło się w silne uczucie, a jednak śmiech przeznaczenia sprawił, iż musieli się rozstać na kilka lat. Dalsze losy bohaterki niestety wciąż są burzliwe, a ona doświadczyła chyba wszystkiego, co mogła tylko stworzyć ludzka wyobraźnia. Nie będę przytaczać przykładów, żeby za bardzo Wam nie spoilerować. W każdym razie z polskiej, małej mieścinki nagle trafiła do londyńskiego królestwa, gdzie odtąd miała mieszkać z ukochanym i swoją córką, Michelle. 

Marta jest zblazowana, roszczeniowa i niezwykle sztuczna. Żadna przeżywana przez nią emocja nie była naturalna, nawet, jeżeli akurat coś działo się z jej partnerem. Wszystko było sztywne, nienaturalne, po prostu... sztuczne. Trafnie użytkownicy wspomnianego portalu określili Ćmę jako książkę- telenowelę, choć nigdy w życiu nie chciałabym jej obejrzeć w TV. Tak jak wspomniałam, do zakończenia pchała mnie jedynie ciekawość tego, co w końcu się wydarzy- i umiejętność wzbudzenia w czytelniku takich uczuć to jej jedyny plus. Główna bohaterka (o tym też już pisałam, wiem) w swoim krótkim życiu doświadczyła WSZYSTKIEGO. Dosłownie. Autorka nie daje nam odpocząć, jak już bohaterowie wygrzebią się z jednego problemu, ona od razu pcha ich w kolejny. Nie ma tutaj złotego środka, dzięki czemu lektura byłaby bardziej spójna i logiczna. Książka ma prawie osiemset stron i uwierzcie, może nie wieje tu nudą, ale moim zdaniem tych wydarzeń, tej akcji jest tu po prostu za dużo. Jakby Marta otrzymała od Boga cały przydział nieszczęść, wypadków, tragedii. 

Wielkie uczucie Marty i Mikaela? Okej, jak najbardziej rozumiem, że dwoje dorosłych ludzi może się w sobie zakochać na śmierć i życie po zaledwie kilku dniach znajomości. Serio. Wierzę w to. Aczkolwiek ten związek sam w sobie był... dziwny. Tu niby Mikael jest spokojny, odseparowuje się nieco od swojej muzułmańskiej tradycji, ale z drugiej strony już po przybyciu do Londynu nagle stara się wywrzeć na partnerce presję odnośnie tego, jak ta ma się zachowywać i co robić. No i zupełny przypadek, że jest zabójczo przystojny i do tego bajecznie bogaty. Kilkakrotnie podczas rozmów Marty z przyjaciółką Elką miałam wrażenie, że gdyby był brzydki, ale bogaty, to główna bohaterka i tak by z nim była. Jakby liczyła się tylko kasa... Może to miała być taka forma żartu, przekomarzanie, ale jakoś zupełnie to do mnie nie trafiło.

Gdy nie lubi się bohaterów, ich związek wydaje się nieco sztuczny, a główna kobieca postać przyciąga nieszczęścia jak magnes, co może podobać się w takiej książce? Hm, no właśnie. Szczerze powiedziawszy bawiło mnie to naszpikowanie lektury akcją, chwilami miałam jej już dość. Ani dialogi między bohaterami, ani styl pisania autorki jakoś mnie do siebie nie przekonał. Kierowała mną czysta ciekawość jak zakończy się ta historia, i to tyle. Nie odnalazłam tutaj nic dla siebie, nic godnego polecenia. No, chyba że ktoś lubi takie literackie telenowele, pełne sprzeczności i tragicznych wydarzeń, to jak najbardziej może sięgnąć po Ćmę. Ja jednak odradzam.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novaeres!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*