***
Autor: Marcin Walczak
Tytuł: Degustator
Seria: -
Wydawnictwo: Novaeres
Stron: 366
To, co tego dnia przyszło im oglądać, przechodzi ludzkie pojęcie; tajemniczy sprawca oskórował kobietę, jej ciało natomiast umieścił na krzyżu. Nie ma żadnych najmniejszych śladów mordercy. Przed prokuratorem Arturem Metzem nie lada wyzwanie; najbardziej krwawa sprawa, z jaką dotychczas miał do czynienia. Badając kolejne poszlaki okazuje się, iż ofiar mogło być znacznie więcej- szczególnie, że łączy ich jeden wspólny mianownik- całkowity brak krwi. Wampir? A może ktoś, kto pragnie zapisać się w dziejach Polski jako nieuchwytny morderca? Bo chyba nie... smakosz, gustujący w życiodajnym płynie... ?
Śledztwo od początku nie należy do najłatwiejszych, a komplikuje je jeszcze fakt, iż zamieszani są w nie wysoko postawieni urzędnicy- zarówno kościelni, jak i państwowi. Artur Metz musi schwytać mordercę, aby dusze zamordowanych wreszcie odnalazły spokój.
Brzydzę się krwi; ba, wręcz panicznie się jej boję! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaki horror przeżywam podczas jej pobierania do jakichś badań... na filmach muszę odwracać wzrok przy co krwawszych scenach i wydawałoby się, że literatura da mi trochę wytchnienia w tym temacie. Ale nic podobnego- chyba mam za dużą wyobraźnię, bo podczas lektury bardzo wyraźnie widzę ów życiodajny płyn. Dlaczego więc skusiłam się na Degustatora, skoro od początku wiedziałam, że będę atakowana tego rodzaju widokami? Ano, z czystej ciekawości. Przecież uwielbiam wszelkiego rodzaju thrillery i horrory, wyobrażony widok krwi nie mógł stanąć mi na drodze! Szczególnie, że historia wydawała się bardzo ciekawa.
Prokurator Artur Metz jeszcze przez chwilę mógł żyć w świecie nadziei, że otrzymana właśnie sprawa będzie prosta do rozwiązania. Choć widok ukrzyżowanego oraz oskórowanego ciała budzi w nim dreszcze, wciąż ma nadzieję, że morderca znajduje się w zasięgu jego ręki. Niestety, denatka nie jest jedyną ofiarą sprawcy, którego z czystym sumieniem możemy określić mianem "Wampira" (swego czasu służby uwielbiały to określenie w odniesieniu do morderców). Pozostawia ciała bez kropli krwi, a jak później się dowiadujemy, ma bardzo wiele wspólnego ze wspomnianym, mitycznym stworem.
Pan Walczak nie tylko opisuje śledztwo toczące się na przełomie lat 2017/2018, lecz także zabiera czytelnika w podróż do przeszłości, do początku wydarzeń, dziejących się jeszcze na przełomie lat 1989/1990. To właśnie wtedy poznajemy wydarzenia z młodości sprawcy, ale również powody, dla których przeniósł swój krwawy biznes na pole bardziej... finansowe.
Generalnie wątek ze skrzywionym psychicznie człowiekiem, który w jakiś tajemniczy sposób potrafi rozróżnić krew na "lepszą" i "gorszą", jest bardzo ciekawy. Nawet to, że "dawcy" wykorzystywani są po to, by dostarczyć ów życiodajny płyn bogaczom, którzy mają totalnego fioła na jego punkcie (kobiety wciąż wierzące, iż dziewicza krew potrafi zatrzymać proces starzenia się...). Jedyne, co wprawiało mnie w swego rodzaju konsternację, to wątek polityczny. A może dokładniej to, że panuje w nim spore zamieszanie- niemalże niemożliwym jest określenie, kto w tej grze jest dobry, a kto zły (prócz oczywiście głównego bohatera). Wiadomo, że służby wszelkiego rodzaju będą ukrywać tak dobre źródło zarobku, jakim jest "Wampir" i jego krwawy biznes, aczkolwiek ostatecznie nie wiedziałam, czy nawet ojciec jednej z ofiar nie jest w to wszystko zamieszany.
Wydarzenia mieszają się ze sobą na tyle, że choć praktycznie od początku znamy sprawcę (nie bez kozery kilku bohaterów od razu zrzuca winę na owego osobnika), to do końca nie wiemy, za które konkretnie morderstwa odpowiada on osobiście. Jest bowiem ktoś jeszcze, kto pragnie się zemścić...
Nie jestem ani na tak, ani na nie; myślę, że po delikatnym rozplątaniu wątków politycznych historia byłaby nieco bardziej przystępna dla czytelnika, książce brakuje też tego efektu "wow", który przyszpila odbiorcę do krzesła i sprawia, że chce więcej. Z drugiej strony duży plus za pomysł na całą historię, który jest tym mroczniejszy, że mógłby zdarzyć się naprawdę.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novaeres!


Całkiem ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuń