***
Autor: Izabella Frączyk
Tytuł: Wszystko nie tak!
Seria: -
Wydawnictwo: Prószyński i S- ka
Stron: 424
Odkąd Ewa pamięta, zawsze coś musiało stanąć na jej drodze do szczęścia. Teraz, zakochana w przystojnym Włochu Carlosie wierzy, że los wreszcie przestał skupiać na niej nadmierną uwagę i pozwoli jej się zakochać. Nadaremnie. Niespodzianka zaplanowana dla ukochanego sprawiła, że bohaterka odkryła prawdę o kochanku- żonę i dzieci. Złamane serce stara się zaleczyć odpowiednio dużą dawką wina, ale i pracą- jest bowiem coraz popularniejszą architektką. Nawet się nie spodziewa, że jej ukochany zawód może doprowadzić do jej porwania...
Ale -jak to mówią- nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bo tam, w ramionach porywacza odkrywa nowe uczucie...
Pani Frączyk raczej nie muszę nikomu przedstawiać; jeśli sami nie skusiliście się dotychczas na jej książki, to zapewne kojarzycie nazwisko po licznych recenzjach u mnie. Chociaż zazwyczaj celuję w powieści, które wzbudzają we mnie jakieś głębsze refleksje czy emocje, mówią o ważnych, towarzyszących nam na co dzień tematach, to i tak lubię twórczość naszej rodaczki. Dlaczego? Ponieważ to, co wychodzi spod jej pióra jest tak lekkie, tak zabawne, że zwyczajnie podczas lektury mogę się zrelaksować, a nie skupiać maksimum uwagi, aby załapać wyraźny przekaz. Co oczywiście nie sprawia, że twórczość tej autorki jest gorszego sortu, nie. To po prostu lekkie lektury, idealnie pasujące do kubka kawy i koca, kiedy otacza nas coraz bardziej jesienno- depresyjna pogoda.
Ewy nie da się nie lubić; doskonale wie o tym jej przyjaciółka, Ruda, właścicielka piekarni. Kobiety znają się jeszcze od czasów szkolnych, a ich relacja przetrwała wiele burz. Zawsze mogą na siebie liczyć, co już nie zdarza się tak często. Dlatego też właścicielka nie tylko rudych włosów, ale i zdecydowanie rudego charakteru postanawia postawić przyjaciółkę na nogi. Czy istnieje bowiem lepsze lekarstwo niż butelka wina i wsparcie?
A gdy Ewa, wyruszająca na rozdanie nagród w prestiżowym konkursie, nie daje znaku życia, Ruda zaczyna działać. Wynajmuje detektywa oraz ogłasza zaginięcie przyjaciółki całemu światu. Nawet się nie domyśla, jak porwanie wpłynie na jej bratnią duszę... a na pewno nie sądzi, że w tak pozytywny sposób.
Jak już wspomniałam, książki pani Izabelli Frączyk to idealne lektury podczas odpoczynku. I choć nie mówią o istotnych sprawach, nie stawia ich to w złym świetle. Perypetie Ewy i Rudej czasem są tak... charakterystyczne, że aż trudno uwierzyć, że w takie bagno mogą wpakować się dorosłe kobiety. Każda z postaci ma swój osobisty rys, nie są zdublowane, lecz tchną indywidualnością. Niemal nie czuć, że czytamy o osobach nieistniejących w świecie rzeczywistym!
Autorka po raz kolejny pokazała, jak perfekcyjnie potrafi bawić się słowem, opisywać prywatny rozpad świata. A jednak za każdym razem podkreśla, że nasze życie nie kończy się wraz z odejściem jednej osoby... bo w naszym otoczeniu jest wielu przyjaciół, którzy zawsze przyjdą z pomocą. Pozytywny aspekt na zakończenie każdej lektury. Dziękujemy, pani Izabello!
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Prószyński i S- ka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*