Wszystko nie tak.
***
Autor : Fiodor Dostojewski
Tytuł : Idiota
Seria : -
Wydawnictwo : MG
Stron : 656
Co decyduje o tym, iż określamy drugiego człowieka idiotą... ?
Książę Lew Myszkin wraca ze Szwajcarii, gdzie odbywał czteroletnią kurację zdrowotną. Rosja nie wita go ani przyjaźnie, ani nad wyraz ciepło- pusta sakiewka staje się wyznacznikiem wartości człowieka. I choć książę to niezwykle prostolinijny, prawdomówny mężczyzna, to od samego początku trafia w sam środek skomplikowanych wydarzeń. Niejasnej walki między tym, co grzeszne, a tym, co anielskie.
Do tego autora przekonałam się dopiero dłuuugo po zakończeniu edukacji w szkole średniej. Mimo, iż Zbrodnię i karę zaliczałam do grupy lepszych lektur, to nie zamierzałam kontynuować poznawania dzieł Dostojewskiego. Do czasu... teraz sięgam po każdą pozycję, licząc na głęboką analizę ludzkich osobowości.
Książę Lew Myszkin to nie dzieciak, to także nie staruszek, ani mężczyzna w sile wieku. Choć ma już niemal trzydzieści wiosen na karku, to wciąż zachowuje się nieco... nieporadnie. Rosyjskie społeczeństwo bardzo zdziwione obserwuje poczynania biedaka, który w trakcie pobytu dowiaduje się o przeznaczonym mu posagu.
Stosunek pozostałych postaci wobec tytułowego idioty jest skrajnie różny- od rażącej pogardy, po współczucie i litość, a nawet szczerą sympatię. Co zastanawiające, nawet osoby należące do grupy sympatyków Myszkina określają go jako osobę nie do końca inteligentną, choć wspominają o tym szeptem, prosto do ucha towarzysza rozmowy. Dlaczego? Czy księciu naprawdę brak piątej klepki?
Otóż, kochani, moim zdaniem- zdecydowanie nie. Lew Myszkin po prostu wyraźnie wyróżnia się na szarym tle ludzi pędzących za pieniądzem, którzy uważają się za śmietankę towarzyską i wyznacznik standardów życiowych. Jest... normalny. Dobry. Szczery. Prostolinijny. Niemal jak dziecko każdego dnia zachwyca się światem. Czy to jest złe? Cóż, rosyjskie społeczeństwo było tak skupione na swym własnym blasku, że takiego biedaka za nieustanne szczęście ochrzciło idiotą. Co więcej, każdy ze znajomych Myszkina chce nim manipulować dziwiąc się, iż posiada on własne zdanie. I potrafi je dosadnie przedstawić, odcinając się od planów, które nie przypadają mu do gustu. Prawda, można nazwać go naiwnym, lecz na pewno nie głupim. Cała ta, pożal się Boże, śmietanka towarzyska to grupa nie do końca mądrych osób. I taka refleksja- czy dobro zawsze musi oznaczać głupotę?
To, jak postrzega księcia społeczeństwo, to jedno. Drugie... drugie to oczywiście miłość. I to jaka! Tyle lat drogi Lew Myszkin przeżył bez wielkich uczuć, by po przyjeździe do Rosji zakochać się... i to w dwóch damach. Tylko... podczas lektury zastanawiałam się, w jakim stopniu kocha destrukcyjną Nastazję Filipowną, a w jakim chce po prostu -dzięki wrodzonemu dobru- uratować ją przed grzechem. Jest jeszcze Agłaja Iwanowna, która również nie jest młodzieńcowi obojętna; ona z kolei reprezentuje raczej dumny, anielski typ. Dylemat między niebem a piekłem- ciężko? Książę kursuje między obiema wybrankami swojego serca, ale... wybór nie staje się łatwiejszy, a gra wciąż się toczy.
Mimo, że książę wydaje się być szczerze usatysfakcjonowany i zadowolony z życia, jakie wiedzie, to mi było go trochę żal. Tam, gdzie chciał nieść pomoc, zostawał tylko wyśmiany i obrażany, zaś ci, których uważa za przyjaciół gotowi są wbić mu nóż w plecy. Do tego dochodzi owo nieodłączne określenie- idiota, a to już jest naprawdę krzywdzące.
Idiota to tak naprawdę negatywny obraz społeczeństwa, które swoimi sztuczkami stara się zabić w bliźnim to, co posiada- dobro. Fiodor Dostojewski po raz kolejny w mistrzowski sposób ukazał, jak wiele zakłamania jest na świecie.
Tytuł : Idiota
Seria : -
Wydawnictwo : MG
Stron : 656
Co decyduje o tym, iż określamy drugiego człowieka idiotą... ?
Książę Lew Myszkin wraca ze Szwajcarii, gdzie odbywał czteroletnią kurację zdrowotną. Rosja nie wita go ani przyjaźnie, ani nad wyraz ciepło- pusta sakiewka staje się wyznacznikiem wartości człowieka. I choć książę to niezwykle prostolinijny, prawdomówny mężczyzna, to od samego początku trafia w sam środek skomplikowanych wydarzeń. Niejasnej walki między tym, co grzeszne, a tym, co anielskie.
Do tego autora przekonałam się dopiero dłuuugo po zakończeniu edukacji w szkole średniej. Mimo, iż Zbrodnię i karę zaliczałam do grupy lepszych lektur, to nie zamierzałam kontynuować poznawania dzieł Dostojewskiego. Do czasu... teraz sięgam po każdą pozycję, licząc na głęboką analizę ludzkich osobowości.
Książę Lew Myszkin to nie dzieciak, to także nie staruszek, ani mężczyzna w sile wieku. Choć ma już niemal trzydzieści wiosen na karku, to wciąż zachowuje się nieco... nieporadnie. Rosyjskie społeczeństwo bardzo zdziwione obserwuje poczynania biedaka, który w trakcie pobytu dowiaduje się o przeznaczonym mu posagu.
Czy ty wiesz, że kobieta zdolna jest zamęczyć człowieka okrucieństwem i drwinami i ani razu nie poczuć wyrzutów sumienia, dlatego, że za każdym razem będzie myślała patrząc na Ciebie "ot, teraz ja go śmiertelnie uderzę, a potem mu to miłością wynagrodzę..."
Stosunek pozostałych postaci wobec tytułowego idioty jest skrajnie różny- od rażącej pogardy, po współczucie i litość, a nawet szczerą sympatię. Co zastanawiające, nawet osoby należące do grupy sympatyków Myszkina określają go jako osobę nie do końca inteligentną, choć wspominają o tym szeptem, prosto do ucha towarzysza rozmowy. Dlaczego? Czy księciu naprawdę brak piątej klepki?
Otóż, kochani, moim zdaniem- zdecydowanie nie. Lew Myszkin po prostu wyraźnie wyróżnia się na szarym tle ludzi pędzących za pieniądzem, którzy uważają się za śmietankę towarzyską i wyznacznik standardów życiowych. Jest... normalny. Dobry. Szczery. Prostolinijny. Niemal jak dziecko każdego dnia zachwyca się światem. Czy to jest złe? Cóż, rosyjskie społeczeństwo było tak skupione na swym własnym blasku, że takiego biedaka za nieustanne szczęście ochrzciło idiotą. Co więcej, każdy ze znajomych Myszkina chce nim manipulować dziwiąc się, iż posiada on własne zdanie. I potrafi je dosadnie przedstawić, odcinając się od planów, które nie przypadają mu do gustu. Prawda, można nazwać go naiwnym, lecz na pewno nie głupim. Cała ta, pożal się Boże, śmietanka towarzyska to grupa nie do końca mądrych osób. I taka refleksja- czy dobro zawsze musi oznaczać głupotę?
To, jak postrzega księcia społeczeństwo, to jedno. Drugie... drugie to oczywiście miłość. I to jaka! Tyle lat drogi Lew Myszkin przeżył bez wielkich uczuć, by po przyjeździe do Rosji zakochać się... i to w dwóch damach. Tylko... podczas lektury zastanawiałam się, w jakim stopniu kocha destrukcyjną Nastazję Filipowną, a w jakim chce po prostu -dzięki wrodzonemu dobru- uratować ją przed grzechem. Jest jeszcze Agłaja Iwanowna, która również nie jest młodzieńcowi obojętna; ona z kolei reprezentuje raczej dumny, anielski typ. Dylemat między niebem a piekłem- ciężko? Książę kursuje między obiema wybrankami swojego serca, ale... wybór nie staje się łatwiejszy, a gra wciąż się toczy.
Mimo, że książę wydaje się być szczerze usatysfakcjonowany i zadowolony z życia, jakie wiedzie, to mi było go trochę żal. Tam, gdzie chciał nieść pomoc, zostawał tylko wyśmiany i obrażany, zaś ci, których uważa za przyjaciół gotowi są wbić mu nóż w plecy. Do tego dochodzi owo nieodłączne określenie- idiota, a to już jest naprawdę krzywdzące.
Idiota to tak naprawdę negatywny obraz społeczeństwa, które swoimi sztuczkami stara się zabić w bliźnim to, co posiada- dobro. Fiodor Dostojewski po raz kolejny w mistrzowski sposób ukazał, jak wiele zakłamania jest na świecie.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu MG!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*