Kochani, jak mijają Wam te gorące dni? :)
***
Autor : Ewa Kaliściak
Tytuł : Dziewczyna NN
Seria : -
Wydawnictwo : Novaeres
Stron : 596
Pierwsza miłość... któż z nas jej nie pragnie? Któż potrafi o niej zapomnieć, bądź o niej nie marzyć? Ponoć tylko ona jest szczerą i trwałą, bo- pierwszą... A czy pozostawi na naszych ustach smak goryczy, czy słodycz, kto wie?
Ula jest przeciętną dziewczyną, zakochaną w książkach i podróżach. Jedną z tych, które określa się mianem "Dziewczyny NN"- nieczęsto bywającej na imprezach, zwykłej, pospolitej, może nawet lekko nudnej. Dlaczego więc szkolna gwiazda zwróciła na nią uwagę...? To gra, a może rozkwitające uczucie... ?
Tak dawno nie czytałam żadnej młodzieżówki, że postanowiłam sobie nieco odświeżyć temat. Ot, żeby nie wypaść z obiegu. Przyznaję, że opis z tyłu nie porywał, a cała historia wydawała się dość przewidywalna. Gotowa jednak stawić czoło wyzwaniu, sięgnęłam po Dziewczynę NN z twardym postanowieniem doczytania do ostatniej, 596- stej strony. Przeczytałam. I głośno krzyczę "Nigdy więcej!".
Tak to się właśnie dzieje? W najmniej niespodziewanym momencie patrzysz na drugiego człowieka i orientujesz się, że to już nie jest drugi człowiek, tylko cząstka ciebie?
Wiem, mam za swoje. Po opisie z tyłu książki powinny mi w głowie rozbrzmieć ostrzegawcze syreny. I może rozbrzmiewały, ale zwyczajnie je zignorowałam. Muszę być dla nich delikatniejsza...
Pierwsze, co mnie zastanowiło to fakt, iż jeszcze nie zdążyłam się wczuć w historię, nie zdołałam wyrobić sobie zdania o którymkolwiek z bohaterów, a tu... trach, związek. Miłość aż po grób. Tajemnica. "Matko Bosko kochano"- pomyślałam, blednąc. Skoro po niespełna 60- ciu stronach Ula i Tomek już się wiążą, to co będzie się działo na pozostałych pięciuset?! Doigrałam się...
Przez głowę przemknęła mi jeszcze jedna myśl: "Ja się starzeję. Starzeję się i zwyczajnie nie jestem w stanie zrozumieć tej książki, tych postaci, wszelkich powodów, dla których Ulka miała urazę do swego chłopaka". Nie, to jednak nie mój wiek, to Dziewczyna NN z każdą kolejną stroną rozkładała mnie na łopatki swoją absurdalnością. Nieustanne "ochy" i "achy" nad superhiperprzystojnym Tomeczkiem, ukrywanie związku przed psychofankami, a co najlepsze- naiwne i błahe powody kłótni między tą dwójką. Non stop wynajdywali powód, by się poróżnić. Osobiście nie wyobrażam sobie, że takie pierdoły mogłyby skłonić mnie do kłótni z moją drugą połowicą. No cóż, może poza moim światem ktoś się o takie rzeczy wadzi...
Podczas czytania kilkakrotnie musiałam sobie przypominać, ile postacie wykreowane przez (panią? pannę?) Kaliściak mają lat, bo jak na moje oko tak zachowują się trzynastolatki. A oni -o zgrozo!- mieli dziewiętnaście. Kolejny powód, by cisnąć książką przez pokój. Bozia dała mi jednak dużo cierpliwości.
Nie polubiłam nikogo i przede wszystkim- NIGDY W ŻYCIU nie chciałabym się utożsamić podczas czytania z kimś takim. Ulka to ogromna egoistka, zawsze musi wyjść na jej, a potem płacze i jęki, że taka intelektualistka nie pasuje do sportowego świata Tomka. A gdzie kompromis, gdzie miejsce na dwie osoby w tym związku?! Gdzie indywidualne pasje i co najważniejsze- zrozumienie i akceptacja dla nich?!
Gdy piszę tę recenzję, mija około dwóch tygodni od przeczytania Dziewczyny NN. A mnie ciągle bierze "nerwa" za zmarnowanie czasu na tę pozycję. Serdecznie, z całego serca nie polecam.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novaeres!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*