***
Autor : Marek Świerczek
Tytuł : Skowyt
Seria : -
Wydawnictwo : Novaeres
Stron : 278
Koniec Ludowej Ojczyzny, czasy PRL-u. Kapitan Robert Karski otrzymuje nie różniące się od poprzednich obowiązków zadanie- ma odnaleźć zbiegłego porucznika Artura Hellera. I sprawa pewnie wydawałaby się najnormalniejsza na świecie, gdyby nagle nie zaginęła studentka widywana wcześniej z poszukiwanym, a osoby, do których Heller czuł niechęć, nie zostały bestialsko mordowane...
Ta pozycja to kolejny numer na długiej liście pomyłek. Ale, ale! Pewnie teraz pomyśleliście, że książka jest wyjątkowo kiepska, skoro tak rozpoczynam recenzję, co? Kochani, owszem- trafia na listę pomyłek, ale moich. Po opisie z tyłu nie sądziłam, że czeka mnie tak pasjonująca historia.
Żeby kochać trzeba umieć nienawidzić.
Okej, Robert Karski miał tylko znaleźć nieszczęsnego Hellera tylko sobie znanymi sposobami. Wiadomo, że w tamtych czasach wystarczyło pokazać służbową odznakę, by ludziom rozwijały się języki. Wywiad środowiskowy, który miał pomóc nakreślić charakter poszukiwanego na niewiele się zdał- Heller nie miał przyjaciół, był małomówny, choć niezwykle inteligentny. Współpracownicy zwyczajnie się go bali, choć sami nie potrafili sprecyzować, co było tego powodem. Karski coraz bardziej zagłębia się w tą sprawę, poznaje przeszłość swego "celu", co ułatwiają mu znalezione w mieszkaniu Artura Hellera zapiski.
Historię poznajemy "z dwóch stron"- dzięki pamiętnikowi Hellera oraz działaniom Roberta Karskiego, skrzętnie przekazywanym nam przez narratora. Otoczka wokół postaci poszukiwanego robi się coraz bardziej tajemnicza i mroczna, jego zapiski nie ułatwiają sprawy. Gdzie zaczyna się granica między szaleństwem a prawdą? Notatki mężczyzny zawierały bardzo wiele refleksji dotyczących natury ludzkiej, ale i zwierzęcej. Często argumentował wniosek, dla którego zwierzęta znajdują się ponad nami. Nie powiem, bardzo intrygujące spostrzeżenia.
Sądziłam, że Skowyt to historia pościgu za człowiekiem, który wiedział zbyt wiele i w trybie natychmiastowym trzeba go uciszyć. Ostatecznie sama nie wiedziałam, kto tak naprawdę był zwierzyną, a kto myśliwym. Heller miał w sobie pewną dzikość i do tej pory zastanawiam się, czy był zwyczajnie szalony, czy w jego ciele naprawdę biło serce bestii?
Moi Drodzy! Z czystym sumieniem kieruję Waszą uwagę na tę pozycję- emocje gwarantowane.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novaeres!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*