***
Autor : Diane Chamberlain
Tytuł : Milcząca siostra
Seria : -
Wydawnictwo : Prószyński i S- ka
Stron : 456
Nad rodziną MacPherson wisi widmo zmarłej córki, Lisy- utalentowanej dziewczyny, która nie radząc sobie z presją, kilkanaście lat temu popełniła samobójstwo. Od tamtego czasu nic nie jest takie samo, choć Riley, młodsza siostra samobójczyni, nie pamięta innej rodziny niż ta obecna, otulona smutkiem straty- w chwili tragedii miała zaledwie dwa lata. Śmierć ojca kilkanaście lat później przyniosła nie tylko żal po stracie najlepszego przyjaciela, lecz także... rozwiązanie starych, rodzinnych tajemnic.
Czy Lisa słusznie została oskarżona o morderstwo ? Czy naprawdę popełniła samobójstwo ... ?
Diane Chamberlain jest Wam zapewne bardzo dobrze znana- Zatoka o północy, W słusznej sprawie, Dobry ojciec to tylko kilka spośród jej utworów, które w przeciągu ostatnich dwóch lat trafiły na półkę w księgarni. Osobiście bez zastanowienia sięgam po każdą kolejną pozycję tej Autorki- a jak jest z Wami ? I czy Milcząca siostra to kolejny pisarski sukces ?
Riley nie pamięta uśmiechniętej matki; ojciec w jej wspomnieniach jawi się jako wiecznie zamyślony, zaś starszy brat to ten, który zawsze pakował się w kłopoty. Starszej siostry, Lisy, nie pamięta- wie tylko, że dziewczyna popełniła samobójstwo, nie radząc sobie ze zbyt dużą presją. Śmierć ukochanego ojca zmusza młodą kobietę do weryfikacji swoich wspomnień i tego, czego dowiedziała się od rodziny- okazuje się, że wbrew pozorom, jej najbliżsi mieli wiele do ukrycia...
Powiem tak- książka wciągnęła mnie jak każda pozycja od pani Chamberlain, choć coraz częściej natykam się na wątek tajemnic wśród rodziny, które wychodzą na światło dzienne po śmierci ostatniego "strażnika sekretu"; tutaj zaskoczenia nie było. Przyznam, że zaciekawienie przyszło w chwili badania zagadkowych okoliczności śmierci Lisy- później już w większości spodziewałam się tego, co nastąpi. Tajemnice upadały jak kostki domino, jedna pociągnęła za sobą kolejną. Czy były porażające ? Jeśli byłabym w skórze Riley, na pewno tak- nie dziwię się, że ta bohaterka tak bardzo chciała poznać prawdę, dowiedzieć się, czy ma szansę odnaleźć zaginioną siostrę. Czasami panna MacPherson nieco mnie irytowała, choć raczej niesłusznie; to przez tę jej potrzebę posiadania rodziny. Za wszelką cenę, bez przemyślenia czy osoba, która tak skrzętnie zatarła wszelkie ślady swojej bytności, chce być odnaleziona. Po zastanowieniu sądzę, że ktoś, kto wychował się w tak w pewien sposób dysfunkcyjnej rodzinie (matka nieutulona w żalu, brat chuligan, ojciec "w swoim świecie") starałby się dotrzeć do jedynych bliskich, jacy mu pozostali. I tym kierowała się Riley. a z tokiem jej prywatnego śledztwa wychodzą na jaw rzeczy, o które nigdy nie podejrzewałaby swoich bliskich...
Czy można powiedzieć, że kłamstwo jest czymś dobrym, jeśli ma chronić nas od strasznej prawdy ?
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Prószyński i S- ka !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*