czwartek, 4 września 2014
[167] Graham Masterton- 'Zjawa'
Autor : Graham Masterton
Tytuł : Zjawa
Seria : -
Wydawnictwo : Albatros
Stron : 432
Znasz ją bardzo dobrze, choć wydaje się jakaś inna; patrzysz w jej twarz i wiesz, że to ona mimo, że wygląda zupełnie inaczej. Dziwisz się, że ją widzisz- przecież to dziecko nie żyje już od kilku lat ...
Elizabeth i Laura tracą kilkuletnią siostrzyczkę Peggy pewnej zimy, gdy dziewczynka zapragnęła zatańczyć na zamrożonej tafli basenu. Zupełnie jak w bajce Hansa Christiana Andersena - Królowej śniegu- którą to siostry uwielbiały. Wraz ze śmiercią Peggy ich dom rodzinny nie tylko opuściło całe szczęście, ale też zamieszkało w nim coś złowrogiego... coś, co chce je ochronić. Za wszelką cenę.
Lubię twórczość Grahama Mastertona, choć z każdą kolejną książką mój zapał zdaje mi się być coraz mniejszy; dlaczego ? Sama się nad tym zastanawiam. Czy można odczuć zasadniczą różnicę w odbiorze historii, gdy czyta się ją na czytniku, zamiast w normalnej, papierowej wersji ? Bo jeśli tak, to moja opinia przez to nie będzie zbytnio przychylna.
Elizabeth, Laura i Peggy- trzy dziewczynki, zamieszkałe w ogromnym domu wraz z rodzicami: pracującym w wydawnictwie ojcem i matką, która poświęciła dla nich swą wielką karierę w Hollywood. Ten jeden moment odmienia rytm ich życia już na zawsze; chwila, w której Lizzie zbliża się do basenu, by zobaczyć drobne ślady w osiadłym na lodzie śniegu. I ta jedna sekunda, gdy pod lodową taflą miga drobna twarzyczka...
Po każdej tragedii tego typu czegoś niezaprzeczalnie brakuje, a rodzina staje się niepełna; każdy z domowników zasypuje się wyrzutami sumienia, bo co by było, gdyby ... Ale Peggy nie odeszła, nie na zawsze- przypadkowo siostry zatrzymują ją na ziemi. Od tamtej pory w ich otoczeniu dzieją się dziwne rzeczy: a to w środku lata zamarza na śmierć pastor, posądzany o pedofilię. Innym razem w ogrodzie rozpętuje się prawdziwa zamieć śnieżna, w wyniku której zamarza sąsiad rodziny i... rozsypuje się na kawałki.
Nie mogę powiedzieć, że pomysł Mastertona był zły; nie mam serca Wam za wiele zdradzać z fabuły, ale powiem jedno: wyobraźnia jest wiecznie żywa. Ten motyw rozwinął właśnie Autor, ale... było jakoś mało ciekawie, mało strasznie, mało obrzydliwie (co jest dla tego typu charakterystyczne). Oczywiście nie zabrakło scen łóżkowych i skupienia się na detalach (to zresztą też można zaliczyć do cech twórczości Mastertona), a za każdym razem, gdy przyrodzenie (interes ? ) bohatera przyrównywany był... UWAGA ! do śliwki, chciało mi się śmiać. No cóż, każdy może się potknąć; nie zaliczę Zjawy do najciekawszych książek, do których za kilka lat wrócę, ale nadal będę grzebać w twórczości Grahama Mastertona.
Komu polecam ? Chyba fanom horrorów, choć tym razem strachu tu nie za wiele. Może komuś, kto dopiero zbiera w sobie odwagę, by sięgnąć po coś mocniejszego ; )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*