Ale jest źle.
***
Autor : Melissa Darwood
Tytuł : Larista
Seria : ?
Wydawnictwo : Zielona Sowa
Stron : 384
Półka : Do recenzji
Każda z nas, kobiet, mając lat naście
marzy o wielkiej, niepowtarzalnej miłości „póki śmierć nas nie rozłączy”.
Larysa żyje dla jednego celu- odnalezienia uczucia, które obudzi dawno już
zamarznięte w jej brzuchu motyle. Dlatego nikogo nie dziwi, gdy w dniu
osiemnastych urodzin życzeniem bohaterki jest natrafienie wreszcie na tego
wymarzonego rycerza na białym koniu. I jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki, na swojej drodze Larysa spotyka tajemniczego Gabriela, niestety- do
spotkania dochodzi w dość zagadkowych okolicznościach. Teraz bohaterka musi
rozwikłać nie tylko to, czym zajmuje się przystojny przybysz, lecz także
połączyć serce z rozumem… A to będzie o wiele trudniejszym zadaniem.
Ileż to nie
słyszy się o tajemniczych, przystojnych mężczyznach, dominujących w literaturze
? Choć ostatnio szala przechyliła się raczej na facetów z krwi i kości, coraz
mniej do czynienia mamy z osobnikami, którzy właściwie, zgodnie z rozumem i
ludzkim sceptycyzmem, istnieć nie powinni. Larista
była w moim posiadaniu już od dłuższego czasu, zawsze jednak coś stanęło mi
na drodze do przeczytania owej książki- a to lektura, a to coś do recenzji, a
to serial trzeba obejrzeć… W końcu, gdy usłyszałam pienia chwały na jej cześć z
ust przyjaciółki, postanowiłam spróbować. Warto ?
Zaczyna się jak
każda inna historia o nastolatkach- ona, szukająca miłości, posiadająca ukryte
zdolności, on- nieziemsko przystojny, niedostępny, skrywający mroczną tajemnicę
o swym pochodzeniu. Do tego dochodzi śmiertelny wróg, wielka miłość i dziwne zdarzenia.
Schematycznie nieco, czyż nie ? Czytając Laristę
nie myślałam jednak o jej schematyczności- książka okazała się dobrym,
zajmującym czas i wciągającym czytadłem. Nie wymaga wielkiego zaangażowania,
wydarzenia toczą się wartko, treść jak najbardziej zrozumiała. Oryginalna nie
jest, no, może w jednym punkcie, o którym wspomnieć nijak nie mogę, by nie
spoilerować, ale jakoś da się to przetrawić i czytać do końca. Minusem były
niektóre… dialogi. Po prostu czytając wymianę zdań między bohaterami (a może
konkretniej- bohaterkami), miałam wrażenie, że słucham sucharów mojego lubego…
ale to taka prywatna dygresja. Ogólnie, jeśli ktoś chce odsapnąć od dnia
codziennego i przeczytać coś lekkiego- książka jak najbardziej się nada.
Za możliwość przeczytania ebooka dziękuję Klubowi Recenzenta Zielonej Sowy !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*