środa, 5 września 2018

[469] Rebecca Rosenblum- 'Tyle miłości'

***


Autor: Rebecca Rosenblum
Tytuł: Tyle miłości
Seria: -
Wydawnictwo: Prószyński i S- ka
Stron: 416

Catherine Reindeer jest żywiołową, miłą i ambitną dwudziestosiedmioletnią kobietą; jednak pewnego dnia, po zakończonej zmianie w restauracji, gdzie pracuje jako kelnerka, po prostu znika. Porzucona w błocie torebka oraz telefon wyraźnie wskazują na uprowadzenie. Nie ma żadnych innych śladów, nikt nie wie, kto mógłby porwać kobietę- nie miała żadnych wrogów, nie było żadnych przesłanek, jakoby ktoś ją śledził. Zresztą, już wcześniej zdarzało jej się samotnie przemierzać mroczne ulice miasteczka. I nic. Mąż oraz matka porwanej odchodzą od zmysłów, wierząc, iż ukochanej osobie nic nie jest i w końcu zostanie im oddana. Policja doszukuje się powiązań między zaginięciem Catherine a wcześniejszym porwaniem nastoletniego chłopaka.

A gdy po ośmiu miesiącach niewoli Catherine udaje się wreszcie uciec od oprawcy, nic nie jest takie samo, jak przedtem...

W dzisiejszych czasach jesteśmy narażeni na niemalże każdy rodzaj zbrodni- morderstwa, gwałty, kradzieże czy porwania. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co muszą czuć bliscy osoby zaginionej. Ta nieustanna nadzieja, że pewnego dnia ukochany członek rodziny stanie w drzwiach, jak gdyby nigdy nic, cały i zdrowy. Że w jasny sposób wytłumaczy, co działo się z nim przez ten cały czas... Niestety, często rodzina porzuca w końcu tę małą iskierkę, pragnąc tylko, aby służby mundurowe odnalazły chociaż ciało. Żeby mieli co pochować, pożegnać się i z zaginioną osobą, i z nadzieją.

Akcja w Tyle miłości biegnie kilkutorowo; mamy tutaj nie tylko relacje męża i matki, umierających z niepokoju oraz tęsknoty, lecz także znajomych kobiety z pracy, ale i osób, które znały ją jedynie pośrednio. Do tego autorka dorzuca nam rozdziały o młodej poetce, która zmarła w tragicznych okolicznościach, a jej wiersze silnie oddziaływały na Catherine. Tę książkę uznano za thriller, jednak bardzo mało w niej tegoż gatunku- owszem, na samą myśl o cierpieniach głównej bohaterki z rąk porywacza cierpnie skóra, jednakże bardziej celowałabym w powieść psychologiczną. Pani Rosenblum bowiem z dokładnością oddaje uczucia wszystkich postaci, w jakiś sposób powiązanych z postacią pani Reindeer.

Właściwie to nie była zła książka; czyta się ją dobrze, choć wciąż uważam, że dorzucenie tutaj wątku o zmarłej poetce było trochę niepotrzebne. Jakby autorce brakowało pomysłu na zapełnienie jednej dziury w całej historii. Owszem, w lekturze mowa o tym, jak Catherine utożsamiała się ze swoją literacką idolką, ale moim zdaniem czytelnicy obeszliby się i bez tego dodatku. Liczyło się dla mnie bardziej oddanie emocji bliskich zaginionej, ale i jej samej. Trochę też irytowała mnie postawa męża Catherine, który myślał, że po takich przejściach jego żona po prostu będzie gotowa na ponowne wpasowanie się w swoje dawne życie, jakby cała ta tragedia jej nie dotyczyła. Z drugiej jednak strony rozumiem mężczyznę, gdyż starał się, aby wszystko wróciło do normy w chociaż małym procencie.

Pani Rebecca Rosenblum zaserwowała nam historię o porwaniu, a konkretnie przeżyciach zaginionej osoby, jak również jej bliskich. Jest to mocna pod względem emocjonalnym książka, opisująca Catherine przed, w trakcie, jak i po porwaniu. Stanowi swego rodzaju studium psychiki kobiety, której nietykalność i poczucie bezpieczeństwa zostały naruszone przez obcą osobę. Myślę, że warto znać takie lektury.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Prószyński i S- ka!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*