wtorek, 15 kwietnia 2014

[137] J. T. Ellison- ' Umarli nie kłamią '

Byle jak.

***


Autor : J. T. Ellison
Tytuł : Umarli nie kłamią
Seria : -
Wydawnictwo : Mira
Stron : 380
Półka : Od wydawnictwa

Każdy z nas miał w życiu taki moment, w którym tracił głos i to... dosłownie- wiadomo, najczęściej przyczyną było jakieś choróbsko. Detektyw Taylor Jackson straciła głos podczas próby ratowania  przyjaciółki z rąk seryjnego mordercy, gdy została przez niego postrzelona. Choć jakiś czas później fizycznie nic już jej nie dolega, głos ciągle jest uwięziony; aby pomóc samej sobie, kobieta postanawia przyjąć zaproszenie przyjaciela -Jamesa Highsmythe'a- do szkockiego zamku, należącego do jego rodziny...
...I wydawałoby się, że zamek pełen duchów to znakomity pomysł na odsunięcie od siebie wyrzutów sumienia, na całkowite dojście do zdrowia. Do czasu, aż na drodze pani detektyw stanie tajemnica dotycząca śmierci pierwszej żony Jamesa.

Front w sumie zwyczajny, jak na thriller przystało- ciemne barwy, ciekawy tytuł, uciekająca kobieta.

Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy przypomnę sobie o tej książce to... "pokrętna". Nie wiem, czy właściwie podzieliłam się swoimi uczuciami, ale jeśli słowo "pokrętna" istnieje, to jak nic pasuje do Umarli nie kłamią. Po opisie z tyłu, a nawet samym tytule właściwie cała fabuła układa nam się w głowie- mąż, który zamordował żonę z tylko sobie znanej przyczyny. Przynajmniej ja spodziewałam się czegoś w tym guście, stawiałam, że pomieszkująca w zamku Taylor odnajdzie jakieś stare zapiski pierwszej żony i rozwikła tajemnicę śmierci kobiety. Muszę przyznać, że moje założenia spaliły na panewce, co mnie bardzo cieszy...
Od początku było wiadomo, że James pragnie od Taylor czegoś więcej, niż tylko przyjaźni; szkopuł w tym, iż bohaterka ma narzeczonego- nawet, jeśli obecnie nie do końca im się układa. Tym bardziej jej decyzja o wyjeździe zaskakuje, bo czy właśnie sama nie dała Czytelnikowi znaku, iż liczy na jakiś przelotny romans... ?
Zresztą, pani Ellison znalazła także miejsce i na rozwiązanie spraw sercowych bohaterów. Nic nas nie ominie, widzimy WSZYSTKO. Ale wracając do wątku głównego- morderstwo, śmierć, a może samobójstwo ? Trudno powiedzieć, co tak właściwie stało się z pierwszą panią Highsmythe; stare wycinki prasowe wskazują na wypadek, odnaleziony w dokumentach list na samobójstwo, ale plotki... na morderstwo. I jak będąc detektywem, dodatkowo zainteresowanym swoim podejrzanym, można nie podjąć się wyzwania i nie rozwiązać zagadki ?
Dlaczego na początku użyłam określenia "pokrętna" ? Podzieliłam się z Wami moimi refleksami na temat książki, zanim zaczęłam ją czytać- z góry uznałam, że właściwie wątek jest prosty, zupełnie niezaskakujący... I dałam się nieźle wrobić, bo prawda jest zupełnie inna. Umarli nie kłamią to książka, od której nie sposób się oderwać; w prezencie od Autorki dostajemy liczne zwroty akcji, do tego prowadzi nas w taki sposób, że trudno obstawić prawdziwego winnego... Naprawdę dobrze spędziłam czas przy czytaniu tej pozycji. Może nie należy do najoryginalniejszych, ale ma w sobie to magiczne, literackie 'coś'. 

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Mira !

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*