niedziela, 3 listopada 2013

[101] Adam Podkowa- ' Ciemna strona oświecenia '

Głupota niektórych ludzi naprawdę mnie zadziwia i tak się zastanawiam- czyja to wina, że tacy ludzie wciąż egzystują ? -.-
Muszę popracować nad nowym szablonem. Muszę tak wiele rzeczy, że... nie robię nic. Voila.

***


Autor : Adam Podkowa
Tytuł : Ciemna strona oświecenia
Seria : -
Wydawnictwo : Novaeres
Stron : 378
Półka : Od wydawnictwa

Rak dla każdego z nas brzmi jak wyrok śmierci i choć medycyna ciągle się rozwija, to do tej pory nie znaleziono skutecznego lekarstwa na tę coraz powszechniejszą chorobę. Mówi się nawet, że każdy z nas nosi w sobie zalążek raka, który potem zwyczajnie rozwija się bądź nie... oszczędzając cierpienia nam i naszym bliskim. Jarek nie miał tyle szczęścia- gdy go poznajemy, przebywa właśnie w jednym z wrocławskich szpitali. Nie dociera do niego prawie nic z otoczenia, nie rozpoznaje osób, a w głowie wciąż słyszy brzęczenie dziwnej maszyny. Aż pewnego razu zdarza się cud i chłopak staje na nogi, a wszelkie objawy choroby znikają jak ręką odjął. Jarek utrzymuje, że to sprawka Boga, ale czy na pewno... ?
 
Front w ogóle mi się nie podoba i zapewne nie zwróciłabym na książkę uwagi w bibliotece. W dodatku zmylił mnie tytuł- mam tendencję do niesprawdzania książek na stronie księgarni internetowej przed ich "zamówieniem" do recenzji u wydawnictwa; Ciemna strona oświecenia więc zdawała mi się być pozycją... historyczną. Do niedawna co prawda historii nienawidziłam całym sercem, dziś jednak patrzę na nią przychylniejszym okiem (może to zmieni się w czasie sesji). A tu niespodzianka, bo w kopercie czekała na mnie powieść o nastoletnim Jarku, a nie fakty o wybrykach ludzi z oświecenia. Warto było ?

Jarek jest biedny i nie ma co tego ukrywać- ojciec porzucił rodzinę lata temu (dla innej kobiety, jak utrzymuje ciotka chłopaka) i do tej pory mało się swym synem interesował, a matka pracowała jako sprzątaczka, odsyłając każdy otrzymany od ojca chłopaka grosz ponad stan tam, skąd przyszedł. Wiodą w miarę spokojne i ustabilizowane życie, dopóki "sielanki" nie przerywa choroba nastolatka.

Sama nie wiem, co napisać; nie mogłam się zmusić do czytania, bo pozycja ta prawie w ogóle nie budziła we mnie emocji- no, może pod koniec. Z drugiej strony książki nie można przypisać do czytadeł, które odrzuca się od siebie na kilometr... Z czystym sumieniem zostawię więc ocenę Wam, drodzy czytelnicy :)

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novaeres :)

 

7 komentarzy:

  1. Nie lubię czytać książek o nowotworach. Ten temat mnie przeraża i nawet nie chce o nim myśleć, dlatego choćbyś nawet zachwalała to i tak nie skusiłabym się na ową pozycje. Na szczęście widzę, że jest ona bardzo przeciętna i nie warto tracić na nią czasu, więc tym bardziej spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle Cię ten tytuł zmylił:D
    Co do książki to jakoś szczególnie mnie nie zainteresowała, ale nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytam i ocenię czy mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. na ogół książki tego typu budzą we mnie zainteresowania, ale by dobrze oddać temat choroby trzeba się odznaczać nie lada wyczuciem. mało który autor to potrafi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z jednym mogę się zgodzić: okładka jest okropna, a Twoja recenzja nie za bardzo zachęca, więc pewnie się nie skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej odpuszczę. Nie widzę tutaj nic co zwróciłoby moją uwagę.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*