poniedziałek, 26 marca 2012

[016] Graham Masterton- 'Demony Normandii'

Wam też po włączeniu mojego bloga wyświetla się w nagłówku zwykła czcionka, a nie ozdobna ?
Po pierwsze, skomentuję wszystkie notki na weekendzie ;)
Po drugie, weno wróć.

***


Autor : Graham Masterton
Tytuł : Demony Normandii
Seria : -
Wydawnictwo : Albatros
Stron : 208

Daniel McCook wybrał się do Normandii, aby pomóc w przygotowaniu historycznych map do książki znajomego. Rozmowa z dwoma starszymi jegomościami nie wzbudzała w nim podejrzeń, przeciwnie, uznał to za rzecz najzwyklejszą na świecie. Gdyby jednak wiedział, w jaką piekielną- w dosłownym tego słowa znaczeniu- awanturę zostanie wciągnięty, na pewno dwa razy przemyślałby swoje wybory. Od tej pory to w jego dłoniach leży los ludzkości ...

Okropnie bawi mnie okładka tej książki- czaszka wręcz wyskakująca z wnętrza czołgu i to jeszcze z jaką diabelską miną ! Szczerze powiedziawszy "Demony Normandii" nie były przerażająco fantastyczną lekturą, ot takie czytadełko do podtrzymania "horrorowej" drogi pisarskiej, jaką kroczy Pan Masterton; przede wszystkim zbyt mało krwi ( choć osoby o słabszych nerwach zapewne będą za to wdzięczne ). Sam tytuł właściwie odkrywa przed nami tajemnicę treści, bowiem pod słowami "Demony Normandii" nie może kryć się inna historia, jak właśnie o owych złych duchach. 
Plusem jest to, że mimo utartego, demonicznego schematu autor potrafił umiejscowić i dopisać taką historię, że mimo małej ilości wylanej krwi książka nie nudziła, a akcja toczyła się, toczyła i toczyła, Daniel McCook odnalazł sprzymierzeńców w- można by powiedzieć- dość zabobonnym towarzystwie i zbieranie elementów układanki szło coraz szybciej i zgrabniej, aż wreszcie cała historia, pięknie nakreślona, stanęła czytelnikowi przed oczyma. I już dłużej nie musiał się zastanawiać, jak i po co demony zostały zamknięte w porzuconym przed laty czołgu. 
Punkt kulminacyjny oczywiście jak w większości okazał się najciekawszy, chociaż trochę szkoda, że Pan Masterton ograniczył się w opisie walki między siłami dobra a siłami zła; pogrom wysłanników piekła był naprawdę bardzo krótki i niestety, średnio efektowny, a ja wprost uwielbiam, kiedy coś się dzieje, kiedy czyta się z zapartym tchem, bo raz dobro góruje, by za chwilę zostać stłamszone przez siły nieczyste. Wprawdzie wiem, że Bóg i jego wysłannicy są o wiele silniejsi niż Diabeł i jego zgraja, aczkolwiek takiego elementu zawahania w walce mi zabrakło. Doceniam także to, że problem z potworami nie jest pozostawiony do załatwienia jednostce, lecz mała zbiorowość, wszelkimi siłami stara się zaradzić narastającemu niebezpieczeństwu. W końcu w kupie siła ;)
Przynajmniej w tej jednej książce nie ma scen erotycznych; ze względu na to, kim okazała się być Madeleine, brudne myśli głównego bohatera byłyby po prostu... świętokradztwem. 

Polecam szczególnie czytelnikom o mocnych nerwach, którzy czują się bezpiecznie nakryci kołdrą po uszy ;)
najlepsze lekarstwo na wszelkie strachy :d

12 komentarzy:

  1. Nie. Nie. Nie. Początek jest może interesujący, ale te demony? One mnie głównie odstraszają od tej książki. Niech ta wena wraca, bo zostawiłem Ci ten upragniony kwiatek pod stosikiem. :)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię takich strasznych książek, więc raczej sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię książki Mastertona, a że z tą jeszcze styczności nie miałam, to z chęcią nadrobię braki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio koleżanka czytała książkę tego autora. Podobała jej się. Mnie jakoś do jego literatury nie ciągnie, nawet jeżeli - nie mam czasu na dodatkowe pozycje.

    Pozdrawiam, Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja siostra i tata uwielbiają Mastertona, a ja cały czas obiecuję sobie, że w końcu przeczytam jakąś publikację, która wyszła spod pióra tego Pana ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nie czuję się specjalnie przekonana, ale może to dlatego, że po raz pierwszy słyszę o twórczości tego autora. Może kiedyś uda mi się sięgnąć, na dzień dzisiejszy jednak odpuszczam.
    P.S. Ja widzę ozdobną czcionkę :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja widzę ozdobną, a książka ewidentnie nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem przekonana. Swoją drogą, nie miałam jeszcze do czynienia z prozą Mastertona.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja widzę normalną czcionkę. ;-( Dziwne...
    A książka rzeczywiście nie dla mnie, jednak za słabe mam nerwy. xD

    OdpowiedzUsuń
  10. O a tej akurat nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku !
Jeżeli już straciłeś te kilka minut na wejście na mój blog i przeczytanie chociaż kilku linijek recenzji, to proszę, daj o sobie znać w komentarzu ;)
Miło się czyta czyjeś opinie :-*